Szydło najpierw rozmawiała z premierem Markiem Rutte (50 l.), wieczorem zaś spotkała się z holenderską Polonią. A tymczasem w Polsce odbywało się niemal nieformalne posiedzenie rządu. Tym razem u prezesa zjawili się: minister obrony Antoni Macierewicz (69 l.), szef MSWiA Mariusz Błaszczak (48 l.), koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński (52 l.) oraz wicepremier, minister rozwoju oraz finansów Mateusz Morawiecki (49 l.). W gabinecie Jarosława Kaczyńskiego był także wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski (62 l.). O czym rozmawiali? Politolog Kazimierz Kik (70 l.) jest przekonany, że było to spotkanie na gorąco po wizycie kanclerz Niemiec Angeli Merkel (63 l.). - Myślę, że była to próba przedyskutowania i wyciągnięcia wniosków z wizyty. Wskazuje na to dobór osób, które zjawiły się na Nowogrodzkiej. Przecież w rozmowie z Merkel była poruszana polityka bezpieczeństwa i budowanie unii obronnej, czym zajmuje się Macierewicz. Kwestia migracji - Błaszczak, sprawa przemysłu - tu jest miejsce dla Morawieckiego. Kamiński i Karczewski to zaufani ludzie prezesa, osoby korygujące pomysły. Porę na zapraszanie ministrów prezes też wybrał dobrą - wieczór to najlepszy czas na dyskusje polityczne i knucie - kwituje profesor. Co na to premier?
Zobacz także: Tusk nie chciał się zająć aferą Amber Gold