Zamieszanie skupia się głównie na kwestii przejścia w stan spoczynku tych sędziów, którzy skończyli 65. rok życia i nie złożyli do prezydenta specjalnego wniosku o możliwość dalszego orzekania. Choć kadencja prezes Gersdorf wygasa według Konstytucji w 2020 roku, w myśl ustawy autorstwa PiS końca dobiegła na początku lipca. Sama Gersdorf nadal uważa, że jest I prezes, a obóz rządzący poprzez przepisy łamie prawo.
- Zgodnie z prawem pani Gersdorf nie jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego – stwierdziła wicepremier Szydło. Potem było już tylko ostrzej.
Sędzia Gersdorf czuje się prezesem SN. Każdy z nas może się czuć tym, kim nie jest
– podsumowała szyderczo poprzedniczka Mateusza Morawieckiego.
Mogę tylko żałować, że dokładnie rok temu o tej porze nie udało nam się zakończyć przeprowadzenia do końca tej reformy, dobrze przygotowanej reformy sądownictwa – mówiła, nawiązując do ubiegłorocznego kryzysu sądowego, po którym prezydent Andrzej Duda zawetował ustawy PiS reformujące system.
- Myśmy się cofnęli w ubiegłym roku, niewiele nam to w mojej ocenie dało, dlatego, że protesty są, reforma – no mamy przyjęte projekty ustaw, ale jak widać chociażby po tym, co robi pani Gersdorf i środowisko sędziowskie, nie ma do końca znowu akceptacji tego stanu rzeczy, w Brukseli też nie udało nam się niczego pozytywnego załatwić – skwitowała w „Republice” Szydło.