Jeszcze kilka lat temu Michał Patyk był członkiem ultraprawicowego Ruchu Narodowego, gdzie pierwsze skrzypce grali tacy politycy jak Robert Winnicki i Krzysztof Bosak. Niedawno po raz pierwszy poszedł na Marsz Równości razem ze swoim chłopakiem. Co się stało? - Miłość zwyciężyła - stwierdził górnolotnie w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Na YouTubie oglądałem relacje z Marszów Niepodległości, słuchałem przemówień Krzysztofa Bosaka i Roberta Winnickiego. Podobał mi się patos, którym mówili. Wydawało mi się wtedy, że narodowiec to ktoś pokroju Tomasza Judyma, wiesz, praca organiczna i u podstaw dla dobra ojczyzny. Nie było we mnie złości, a raczej poczucie, że działam w wielkiej i słusznej sprawie. Kupiłem sobie książkę o narodowcach - "Polska dla Polaków" i broniłem tego hasła w taki sposób, że Polakiem może być osoba innego wyznania i koloru skóry, jeśli tylko zaakceptuje historię i tradycję Polski. Jak w relacjach po Marszu Niepodległości widziałem wybite szyby w knajpkach prowadzonych przez cudzoziemców to wierzyłem, że jest to prowokacja Platformy, która lęka się rosnącej siły narodowców - wyznał w rozmowie z"GW". Patyk szybko zyskał sympatię w kręgach narodowców. Zajmował się głównie pisaniem artykułów. W jednym z nich poniżył Adama Michnika. - Uderzyłem w Michnika, bo w naszym środowisku obsesyjnie się o nim mówiło. O liście mówiono potem w TVN-ie i w Panoramie, bo miał wydźwięk antysemicki. Były w nim sugestie o "wyjeździe do Izraela". Nie miałem takich poglądów i intencji, po prostu imponowało mi wtedy, że koledzy biją mi brawo. Bo pisali: "Super młody, ale dowaliłeś". Albo: "Jeśli mamy takich młodych Polaków, to jeszcze Polska nie zginęła" - wspominał Patyk.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy prawicowy ruch LGBT. Nie uwierzysz, kogo wzięli na patrona
Do tego, że nie jest heteroseksualistą - jak zaznaczył - doszedł późno. - Coś czułem już w gimnazjum, ale tłumaczyłem, sobie że to tylko ciekawość. Powtarzałem sobie: "I tak będę miał żonę i dzieci!". Potem do mnie dotarło, że jestem gejem, ale nadal byłem w Ruchu Narodowym" - mówił. Ukojenia szukał w Kościele. - Chciałem poświęcić się ojczyźnie, poślubić Polsce. Wiem, śmieszne, ale wtedy ten patos był we mnie wszechobecny. Szczerze, orientacja nie była dla wielkim problemem. Do czasu - aż popęd i natura zaczęły dawać znać. Kiedy wyjechałem do Krakowa, zacząłem randkować, wszystko mi się rozjechało - zdradził. Zaczęło mi przeszkadzać, że mówię innym ludziom jak mają żyć, a sam jeszcze mało wiem o sobie, że sam mało przeżyłem. Wtedy zerwałem kontakty z Ruchem. Niczego nie tłumaczyłem, po prostu powiedziałem, że rezygnuję - dodał. Dziś Patyk jest w szczęśliwy w związku z Erykiem. Były narodowiec podkreślił, że relacja z partnerem ukształtowała go jako "człowieka pod kątem otwartości na świat i ludzi" i uwrażliwiła na cierpienie zwierząt.
CZYTAJ TAKŻE: ARMAGEDON w PiS! Kaczyński własnie rozpoczął WYNISZCZAJĄCĄ WOJNĘ