Szefem gabinetu politycznego był na przykład Marcin Rosół - nie mając jeszcze lat 30. On akurat sporo umiał. Bardzo dobrze się kontaktował z lobbystą Sobiesiakiem. Pewnie też kontaktował się z innymi, bo w ogóle dość kontaktowy ten Rosół.
Przeczytaj koniecznie: Łukaszenko drwi z Europy
Dziś przed komisją do spraw afery hazardowej dowiemy się, że sporo Rosół nie pamięta, ale generalnie wykaże dobrą wolę pamiętania i przypominania sobie. Te jego umiejętności nie mają co prawda nic wspólnego z wypracowywaniem i analizą strategii politycznej dla ministerstwa, ale przecież coś innego jest ważne.
Ważne, że ten swojak był pośrednikiem, powiernikiem i sekretarką w jednym. Z punktu widzenia państwa i działania ministerstwa potrzebny był jak mucha w zupie. "Super Express" zrobił dziś zestawienie, ile kosztują państwo takie niepotrzebne nikomu i do niczego posadki jak ta Rosoła. Tacy specjaliści od wyżerania państwowych konfitur, za które my płacimy. Polska to musi być bardzo bogaty kraj, że utrzymuje takich ludzi...