Szczęśliwy tata Zbigniew Ziobro nie miał wyboru i musiał spełniać zachcianki małego Jasia. A Jaś co rusz wyciągał rękę do taty prosząc o wrzucenie monety, żeby auto mogło odpalić. I tak w kółko.
Chłopczyk nie chciał w ogóle opuszczać samochodu-zabawki. Bawił się wyśmienicie i śmiał się do rozpuku. Kto wie, może w przyszłości będzie kierowcą Formuły 1?
CZYTAJ TEŻ: Ziobro dla SE: Państwo dla normalnych ludzi, nie sadystycznych bandytów
- Jaś świetnie sobie radził za kierownicą. Ma smykałkę do samochodów. W mieszkaniu też lubi sobie pośmigać po pokojach i dzielnie omija fotele, czy stoły – mówi nam uśmiechnięty Zbigniew Ziobro.