Sławomir Wałęsa został zatrzymany przez ochroniarza dyskontu w niedzielę około godziny 19.30. Pracownik wezwał policję, bo podejrzewał, że klient ukradł świeczkę zapachową. - Potwierdzam, że do jednego ze sklepów na toruńskim Rubinkowie została wezwana policja w sprawie kradzieży. Chodzi o wykroczenie. Policjanci wyjaśniają, czy do kradzieży doszło. Będziemy przesłuchiwać świadków i zabezpieczymy monitoring - mówi nam podinspektor Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Toruniu. - Policjanci nie przeprowadzali badań na zawartość alkoholu u zatrzymanego mężczyzny. Potwierdzam, że zatrzymany przez ochronę to Sławomir W. - dodaje.
Syn byłego prezydenta przekonuje nas, że to fatalne pomówienie. - Nie ukradłem żadnej świeczki zapachowej. Miałem ją w kieszeni, bo w tym samym miejscu kupiłem ją dwa dni wcześniej. To musi być na monitoringu - zaznacza Sławomir Wałęsa. Sklep, w którym został zatrzymany, mieści się dosłownie 100 metrów od bloku, w którym mieszka. - Do sklepu poszedłem po piwo. Zostałem zatrzymany przez ochroniarza i zaprowadzony do kantorka. Tam chciał mnie przeszukać. Powiedziałem, że to może zrobić tylko policja, więc wezwał patrol- dopowiada syn byłego prezydenta.
Zobacz: Jarosław Wałęsa o ŚMIERCI brata i jego PICIU: On już nigdy nie był taki sam