Tuż po nagłej śmierci Przemysława Wałęsy, jego brat Sławomir mówił "Super Expressowi", że chciał pomóc wyjść bratu z alkoholizmu: - Czasami z Przemkiem nie gadaliśmy nawet po pół roku, ale zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Dzwoniłem do niego dzień po tym, jak opuścił ośrodek terapeutyczny. Martwiłem się o niego - opowiadał. A teraz o śmierci i problemach brata Przemysława opowiedział w "Newsweeku" Jarosław Wałęsa, europoseł. Jak zaznacza, on jako najmłodszy z braci trzymał się z siostrami, a najbliżej Przemka, był właśnie Sławek. - Wszyscy się zastanawiamy, czy mogliśmy zrobić coś inaczej. I rodzi się poczucie winy, bo zawsze człowiek ma w tyle głowy, że mógł zrobić coś więcej, że mogłem do niego zadzwonić i zapytać, czy coś go nie boli - wyznaje brat. O chorobie alkoholowej braci Jarosław Wałęsa mówi tak: - Sławka ciągle wspieram, żeby podjął walkę z nałogiem. Przemek bardzo się starał z tego wyjść (...) Coraz bardziej sobie nie radził - przyznaje z żalem. Młody Wałęsa dodał też, że zmarły w styczniu brat cierpiał na depresję: - Tak jak tysiące ludzi w Polsce. To choroba cywilizacyjna - skwitował.
Europoseł wyjaśnił tez, skąd wzięły się kłopoty brata i jego problemy ze zdrowiem. Jak mówi wszystko zaczęło się, gdy Przemysław był bardzo młody, na początku prezydentury ojca: - Przemek miał problemy ze zdrowiem, ale nagonka na ojca też miała wpływ. On już nigdy nie był taki sam po tym głupi wypadku, który spowodował na początku lat 90. Przypomnijmy, że Przemysław Wałęsa jechał wtedy pod wpływem alkoholu, a w wypadku ucierpiała jedna osoba. Adwokat tłumaczył młodego Wałęsę tym, że dokucza mu "pomroczność jasna" i to ona była przyczyną wypadku, a nie alkohol.
Zobacz: Wdowa po oficerze BOR o żałobie smoleńskiej: Mnie robiono zdjęcia, łapano za rękę, płakałam