Super Express Opinie. Łukasz Warzecha: PKW liczy lajki na fejsie

2014-05-30 4:00

Jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości dotyczące jakości działania Państwowej Komisji Wyborczej, to po ostatnich wyborach powinien je ostatecznie stracić. PKW zaczęła od bardzo krotochwilnego oświadczenia, z którego wynikało, że zamierza wymierzać kary za aktywność polityczną na portalach społecznościowych w trakcie ciszy wyborczej.

Już to wywołało powszechną wesołość, bo taka aktywność w lekko tylko zakamuflowanej postaci trwa od dawna w czasie ciszy wyborczej przed kolejnymi wyborami, co jest jawną kpiną z PKW i absurdalnego prawa. Wesołość była także spowodowana kontrastem pomiędzy wizerunkiem geriatrycznego grona a jego śmiałą wycieczką na obszar nowoczesnych technologii.

Radości dopełniło stwierdzenie sędziego Jaworskiego, szefa PKW, na konferencji po wyborach: "Materia, która jest objęta tak zwanym Internetem, wzburza opinię publiczną". Po zakończeniu głosowania Polska czekała, czekała, czekała, czekała i czekała na ogłoszenie ostatecznych wyników. A głosowało - przypomnijmy - trochę ponad 7 milionów osób, do podziału zaś było jedynie 51 mandatów.

Zobacz: Tomasz Walczak: Problemy z generałem Jaruzelskim

PKW objawiła nam w końcu rezultaty swoich skomplikowanych wyliczeń ponad 24 godziny od zakończenia głosowania, przy okazji zgłaszając jeszcze pretensje do tych, którzy wyrażali niezadowolenie z jej powolnej pracy. W znacznie ludniejszych od Polski krajach - Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii - obliczenie wyników i podanie ich do wiadomości zajmuje kilkakrotnie mniej czasu. Nierzadko trzy lub cztery godziny. Gołym okiem widać zatem, że PKW i obecny system liczenia głosów się nie sprawdza. I to jest najdelikatniej powiedziane.

Gdyby chcieć powiedzieć mocniej, trzeba by stwierdzić, że PKW totalnie się skompromitowała, pokazując w dodatku całkowity brak szacunku dla obywateli. Nie doczekaliśmy się bowiem ani słowa przeprosin czy wyjaśnienia, dlaczego przeliczenie siedmiu milionów głosów zajmuje dobę. Można założyć, że w tej sytuacji wyniki wyborów parlamentarnych poznamy po trzech, a może nawet czterech dniach.

PKW tworzą osoby powoływane przez szefów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. W efekcie zamiast sprawnej i przejrzystej instytucji, dostajemy grupkę oderwanych od współczesnej cyfrowej rzeczywistości dinozaurów, żyjących we własnym powolnym świecie bez "tak zwanego Internetu". Dodajmy do tego szefa Krajowego Biura Wyborczego, Kazimierza Czaplickiego, który zajmuje to stanowisko od 1991 r., ale przy "wyborach" pracował jeszcze za Jaruzelskiego, w PKW przy Radzie Państwa. Tak zbudowana komisja jest receptą na następne klęski i kłopoty podczas kolejnych wyborów. A w najbliższym czasie czekają nas jeszcze trzy elekcje.

Akurat reforma PKW i systemu liczenia głosów jest w interesie wszystkich. Teraz jest dobra okazja i bardzo dobry powód, żeby podziękować panom sędziom, a zwłaszcza panu Czaplickiemu. Jeśli chcą liczyć "lajki" na "fejsie", niech robią to prywatnie. Obawiam się jednak, że gdyby założyli na Facebooku stronę PKW, zbyt wielu polubień nie zgromadzą.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail