Jana Shostak, Białorusinka, mieszkająca od kilkunastu lat w Polsce podpadła Donaldowi Tuskowi. Kandydatka KO do Sejmu powiedziała w programie Onetu, że kobieta powinna mieć możliwość dokonania aborcji przez cały czas trwania ciąży aż do momentu porodu. Okazało się, że nawet dla coraz bardziej liberalnej Platformy to stanowisko zbyt daleko idące.
M.K.BŁOŃSKA: ZA RZĄDÓW PLATFORMY GRANICA BĘDZIE SZCZELNA
Rozwijamy nasz serwis dzięki wyświetlaniu reklam.
Blokując reklamy, nie pozwalasz nam tworzyć wartościowych treści.
Wyłącz AdBlock i odśwież stronę.
Okazało się, że wypowiedź Jany Szostak o aborcji, będzie dla niej miała bardzo negatywne konsekwencje. Kobieta miała kandydować do Senatu z list Koalicji Obywatelskiej, ale to już historia. O decyzji władz partii poinformowała w programie "Sedno Sprawy" Małgorzata Kidawa Błońska, wiceprzewodnicząca PO. - Z tego co wiem, pani Jana Shostak już nie jest na liście Platformy Obywatelskiej. Bardzo jest jasne stanowisko Platformy i Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie. Pakiet dla kobiet, przeprowadzimy to. Jednak polityka to nie są happeningi, to jest bardzo poważna sprawa i słowa, które się mówi mają bardzo duże znaczenie - stanowczo mówi wicemarszałek Sejmu.
Jana Shostak miała być podlaską kandydatką Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Zasłynęła trzy lata temu dzięki akcji "minuta krzyku dla Białorusi". W Sejmie, jak się okazało, kontrowersyjna działaczka nie będzie już miała okazji pokrzyczeć.