Boris Reitschuster: Strach będzie jeszcze większy

2015-03-04 3:00

Boris Reitschuster w rozmowie z Super Expressem na temat Borysa Niemcowa.

"Super Express": - Niemcow był aż tak groźny dla Kremla, że musiał zginąć?

Boris Reitschuster: - Putin od dawna rządzi Rosją za pomocą strachu. Od piątku, kiedy zabito Borysa Niemcowa, ten strach znacząco się zwiększył. Zastanawiam się, czemu właśnie jego zabito. Niemcow nie był politycznym zagrożeniem dla Putina w tym sensie, że nie miał szans, aby zastąpić go na stanowisku prezydenta Rosji. Za pomocą represji został zmarginalizowany przez Kreml.

- Czemu więc akurat jego wzięto na cel?

- Był zagrożeniem o tyle, że nie liczył się z żadnym tabu. Nieustannie przekraczał dopuszczalne granice krytyki. O Putinie mówił bez ogródek, że to złodziej i ojciec chrzestny mafijnej organizacji, która obsiadła Kreml. Teraz, kiedy ten niestrudzony krytyk reżimu Putina jest martwy, pozostałych opozycjonistów ogarnął strach i każdy z nich kilka razy się zastanowi, zanim powie coś krytycznego na temat rosyjskiej władzy. Przyznam szczerze, że od piątkowego zabójstwa Niemcowa sam bardziej ważę słowa.

- Pojawiają się różne teorie na temat morderców Niemcowa. Dla jednych to robota rosyjskich służb, dla innych - m.in. legendarnego radzieckiego dysydenta Siergieja Kowaliowa - raczej wynik atmosfery zamordyzmu, która rodzi szaleńców biorących sprawy w swoje ręce. Jak pan myśli?

- Moim zdaniem to nie jest normalne kryminalne zabójstwo. Zwykłe zbiry nie pokusiłyby się, żeby dokonać mordu w jednym z najlepiej strzeżonych miejsc na świecie, pełnym kamer monitoringu, kremlowskich ochroniarzy i funkcjonariuszy policji. Jeśli na życie Niemcowa czyhałby zwykły wariat przesiąknięty putinowską propagandą, wybrałby raczej jakiś cichy zaułek, których przecież w Moskwie nie brakuje. Ktoś uważnie wybrał to miejsce w cieniu murów Kremla. To symboliczne miejsce na morderstwo.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Czy wy nas macie za idiotów?

- Zastanawiam się, dla kogo zabójstwo Niemcowa było sygnałem. Początkowo myślałem, że chodzi wyłącznie o opozycję, ale potem przyszło mi do głowy, że zastrzelono przecież nie tylko antyputinowskiego polityka, ale także byłego wicepremiera Rosji. A niepisaną zasadą było do tej pory to, że była władza jest nietykalna. Ktoś chciał postraszyć kremlowską elitę?

- Myślę, że to sygnał, że nikt nie może czuć się dziś w Rosji bezpiecznie. Coś jest w tym, że to sygnał dla tych ludzi z elity władzy, którzy mogliby przejść na drugą stronę i opowiedzieć się przeciwko Putinowi. Pamiętajmy, że początkowo Niemcow wcale nie był zagorzałym przeciwnikiem Władimira Władimirowicza. Być może rosyjski prezydent boi się, że ktoś go w tych trudnych dla rosyjskich władz czasach może zdradzić. Zabójstwo Niemcowa jest w tym kontekście bardzo wymowne.

- Spędził pan w Rosji kilkanaście lat, doskonale zna pan Rosjan. Myśli pan, że śmierć Niemcowa może być jakimś punktem zwrotnym w stosunku społeczeństwa do swojego przywódcy?

- Być może Rosjanie nawet trochę mu współczują. Ale w państwowych mediach już rozpętała się kampania nienawiści wobec Niemcowa, która odpowiednio ich nastroi przeciwko niemu. Inna sprawa, że od czasów Stalina rosyjskie społeczeństwo przesiąknięte jest strachem. Jest on głęboko zakorzeniony w ludziach. Na ulice może wyjść nawet 100 tys. Rosjan, ale nie wyobrażam sobie, żeby swoje niezadowolenie miały wyrazić miliony. Moim zdaniem jeśli nawet niechęć wobec Putina zaczęła gdzieś w ludziach narastać, nawet jeśli w obozie władzy ktoś zaczął sobie wyobrażać przewrót pałacowy i odsunięcie Putina od władzy, to zabójstwo Niemcowa i wywołana nim fala strachu znacząco zmniejsza na to szanse. Ale kto wie, być może od strachu silniejsza będzie nienawiść do rosyjskiego przywódcy? Trudno teraz dokładnie powiedzieć.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail