Zbigniew Stonoga pójdzie do więzienia, sam to zapowiedział na jednym z nagrań, które opublikował na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Stonoga przyznał, że w tym tygodniu wróci do Polski. We wrześniu zapadła decyzja, by rok kary więzienia spędził w areszcie domowy z elektroniczną bransoletą na nodze. Nie dojdzie jednak do tego. Jak ustaliło radio ZET, w piątek sąd zajmujący się jego sprawą, nie zgodził się, by biznesmen wyrok odbył w ramach aresztu domowego. Wrześniową decyzję zaskarżył prokurator. Dlatego Stonogę czeka rok za kratami. Biznesmen opowiedział o tym, że jest obecnie poza Polską. W dramatycznych słowach opowiedział o tym, że z jego zdrowiem nie jest najlepiej, pojawiły się przerzuty. - Ustawię sobie leczenie, ustawię sobie leki i przyjadę do Polski, żeby do tego więzienia pójść. Powiedział też coś jeszcze, co zaskakuje: - Jestem przekonany, że w tym więzieniu będą chcieli mnie zabić. To nie jest urojenie, czy choroba psychiczna. Jestem przekonany, że będą chcieli doprowadzić do sytuacji, w której może się okazać, że Stonoga np. się powiesił. Nie wierzcie w to, nie mam myśli samobójczych.
- Nie mam zamiaru dalej wyniszczać swojej rodziny. Musiałem już czterokrotnie sprzedać towar z magazynów moich firm. Wyrzuciłem w błoto 4 miliony złotych. Pójdę do więzienia - powiedział biznesmen.
Stonoga powiedział też, że jest zadowolony z tego, że przyczynił się do wypłynięcia afery podsłuchowej. Przypomnijmy, że to na jego profilu w Internecie pojawiły się fotokopie dokumentów związanych z aferą.
Czytaj: List Dudy do naukowców Konferencji Smoleńskiej! Prezydent wspiera i zachęca do dalszych prac