Stefan Hambura: Bartoszewski strzelił samobója

2011-06-21 14:00

Po 20 latach od wznowienia stosunków nie ma symetrii między Warszawą a Berlinem - uważa Stefan Hambura, adwokat organizacji polonijnych w Niemczech.

"Super Express": - Minęła 20. rocznica traktatu między Polską a Niemcami. Przy okazji niemiecki dziennikarz Joachim Trenkner, współpracownik "Tygodnika Powszechnego", stwierdził, że większość Polaków w Niemczech tak naprawdę nie potrzebuje statusu mniejszości, bo świetnie się integruje z niemieckim społeczeństwem.

Stefan Hambura: - No to ja się zapytam, po co większości Niemców w Polsce potrzebny jest status mniejszości, przecież też się świetnie integrują. Jeżeli mamy rozmawiać na poważnie, to tylko i wyłącznie w duchu symetrii. A z tym od 20 lat mamy problem, przez co obecna rocznica dla wielu Polaków mieszkających w Niemczech jest tak naprawdę dość smutnym symbolem asymetrii w podejściu do kwestii mniejszości narodowych w Polsce i w Niemczech. Bo jeżeli na naukę swojego języka Niemcy w Polsce otrzymują od strony polskiej około 20-22 mln euro rocznie, a Polacy od Niemców 1-2 mln euro, to ta różnica jest porażająca.

- Jednak dokument podpisany ostatnio między Polską a Niemcami zakłada, że strona niemiecka założy biura reprezentujące interesy wszystkich polskich organizacji; powstanie także komisja ds. nauczania języka polskiego. Wchodzimy na lepszą drogę...

- Wchodzimy, to prawda. Ale czy na pewno? Bo ja tej poprawy jeszcze nie zauważyłem, a papier jest cierpliwy. Zawsze przy takich okolicznościach przytaczam biblijną sentencję "poznacie ich po ich owocach". A niestety, jest bardzo możliwe, że nasze dzieci i wnuki będą za 10-20 lat rozmawiać na ten sam temat. Obawiam się, że jak już skończy się ten cały rocznicowy happening klepania się po plecach, znowu zostaniemy z pięknie brzmiącymi dokumentami, których realizacji będziemy się nieskutecznie domagać. Trzeba po prostu od razu powiedzieć: "sprawdzam!" i ciężką codzienną pracą, kontrolą egzekwować te dokumenty. Bo tego nie można pozostawiać tylko jako temat, który poruszamy od rocznicy do rocznicy.

- Ale kto po stronie polskiej powinien powiedzieć: "sprawdzam". Organizacje polonijne? Rząd?

- Oczywiście Polacy w Niemczech. Muszą trzymać rękę na pulsie na co dzień. Ale nie możemy być pozostawieni samym sobie. Dlatego polski rząd powinien pomóc. Zwłaszcza że po stronie rządów polskiego i niemieckiego obserwujemy drastycznie odmienne zaangażowanie w kwestie swoich mniejszości za granicą. Niestety, sądząc po wypowiedziach chociażby na temat liczby mniejszości narodowych, uznawanych do tej pory przez państwo niemieckie, można sądzić, że wśród polskich polityków mamy do czynienia z ogromnym deficytem fachowców w tej sprawie.

Przeczytaj koniecznie: Stefan Hambura: Polska partia w Niemczech może się liczyć już jesienią

- Czy taki brak fachowości szkodzi Polakom w Niemczech?

- Niestety, tak. Zawsze powtarzam, że czasem lepiej, żeby ci państwo w ogóle zamilkli, niż mieli wypowiadać się tak jak teraz. Najgorszym grzechem obecnego polskiego rządu jest to, że zaistniała w nim sprzeczność. Z jednej strony mamy co prawda sejmowe wystąpienie ministra Sikorskiego z marca br., w którym używa terminu "mniejszość polska". Z drugiej jednak strony już w styczniu w Kancelarii Premiera powstał dokument, w którym pojawia się stwierdzenie, że w toku negocjacji nowego traktatu polsko-niemieckiego strona polska zrezygnuje z używania tego właśnie określenia. Absolutna bramka samobójcza, która wychodzi z biura ministra Bartoszewskiego. Polacy nie reprezentują więc spójnego, jednego stanowiska, a strona niemiecka, która jest bardzo czuła na takie sygnały, wykorzystuje to z pełną premedytacją.

- Wykorzystuje również na innych poziomach relacji między naszymi państwami?

- Owszem, bo musimy pamiętać chociażby o Gazociągu Północnym. To jest następna porażka Polski, bo nie ma twardych zapisów, co będzie się działo, jeżeli porty w Szczecinie czy Świnoujściu zechcą się dalej rozwijać. Jest co prawda miękka deklaracja ze strony niemieckiej, że jak będzie trzeba pogłębić podejście do portu, to się to zrobi, tyle tylko, że kto ma za to zapłacić? To wszystko musi zostać zapisane, prawnie sformalizowane. Co ważne, nie twierdzę, że ostatnie 20 lat polsko-niemieckich relacji jest pasmem porażek. Po prostu nie możemy uznawać, że jak na pewnych polach jest dobrze, to kilka innych możemy sobie odpuścić. Bo na słabość w polityce nie ma miejsca.

Stefan Hambura

Adwokat organizacji polonijnych w Niemczech