"Super Express": - Ze strony Platformy okrzyki: "zadzwoń do brata", "porozmawiajcie o pogodzie". Ze strony PiS o "wycieraniu mord" i "kanaliach". Określenie "język parlamentarny" zmieniło swoje znaczenie?
Stanisław Tyszka: - Patrzymy na to z obrzydzeniem i posłowie Kukiz'15 w tym nie uczestniczą. Dla nas jest to konsekwencja systemu, w który wpisany jest konflikt. PO-PiS ręka w rękę dąży do eskalowania emocji. Szefowie partii wybierają sobie na posłów biernych, miernych, ale wiernych. I wydaje im się, że poprzez zarządzanie emocjami społecznymi, dzieląc Polaków, coś wygrywają.
- A nie wygrywają?
- Do czasu. My przyszliśmy do polityki działać merytorycznie, konstruktywnie, tonować emocje i poszukiwać jakiejś wspólnoty.
- Tak po ludzku, rozumie pan reakcję Jarosława Kaczyńskiego?
- Po ludzku mogę ją zrozumieć. Strata brata to olbrzymia trauma. Ale polityk tej rangi naprawdę powinien kontrolować emocje. Powinno nas niepokoić, że osoba, która ma najwięcej do powiedzenia w Polsce, może ulegać emocjom w tym stopniu.
- Czeka nas eskalacja tej agresji czy uspokojenie nastrojów?
- Mamy powtórkę z czasów blokady sali plenarnej, a nawet rękoczyny. Nie widzę w PO i PiS refleksji... Liczę, że powrót do zdrowego rozsądku wymuszą rosnące notowania Kukiz'15. Może przestraszą się i uspokoją?