Czyżby Stanisław Pięta liczył w przyszłości na ciepłą posadę ministra w rządzie PiS? Niewykluczone, bo w rozmowie z nami broni ministerialnych nagród bardziej niż niejeden z członków rządu i idzie w ślady choćby ministra środowiska Henryka Kowalczyka (62 l.), który po wybuchu afery z nagrodami w rządzie twardo bronił swojej premii i żądał podwyżek dla ludzi władzy.
- Ministrowie zarabiają za mało, a szczególnie podsekretarze stanu - żalił się Kowalczyk w Radiu ZET. Przypomnijmy, że minister dostał gigantyczne 65,1 tys. zł nagrody za 2017 r. W sukurs Kowalczykowi idzie poseł PiS Stanisław Pięta, który chce, aby nagrody dla ministrów były nadal przyznawane. - Musi istnieć możliwość wynagrodzenia dobrze pracujących urzędników. Nagrody powinny być i uważam, że one się ministrom należą - mówi nam Pięta. - To skandaliczne, co mówi poseł Pięta. Nagrody są za osiągnięcia, a PiS zrobił z nich jakieś dodatki do wynagrodzeń. Dobrze, że nagrody będą zlikwidowane - komentuje nam poseł PO Borys Budka (40 l.).