Tak to widzę po ostatnich słowach wielkiego zwycięzcy wyborów PO na Dolnym Śląsku, europosła Jacka Protasiewicza. W sobotę po wielogodzinnej naradzie zarząd rządzącej partii uznał wybory na szefa dolnośląskich struktur za ważne. Wbrew ewidentnym, nagranym dowodom świadczącym o próbach korupcji politycznej, czynionych przez posłów Norberta Wojnarowskiego i Pawła Jarosa na rzecz Protasiewicza. To jednak okazało się nieważne. I Protasiewicz mógł wreszcie pełnoprawnie unieść ręce w geście zwycięstwa, co poparł następującym oświadczeniem: rywalizacja, która zakończyła się zjazdem w Karpaczu (i zwycięstwem nad Grzegorzem Schetyną - przyp. red.), była emocjonująca, prawdziwa i uczciwa. I tu mnie zatkało. Są dowody na korupcję polityczną, a facet, patrząc widzom prosto w oczy, twierdzi, że rywalizacja była uczciwa. Widać, Donald Tusk na zarządzie i pan Jacek uznali, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane bez zmrużenia oka stanie się prawdą. Widzieliśmy już takie rzeczy. Przypomnę jednak obu panom, że uczciwość jest jedna, bezwzględna i trudno ją pożenić z korupcją.
I zacząłem szukać, gdzie i kiedy jeszcze tak bezczelnie próbowano zmanipulować rzeczywistość. I żeby nie nudzić, posłużę się przykładem literackim. Wielbiciele "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa pamiętają wstręt, jaki ogarnął mistrza czarnej magii Wolanda po wejściu do bufetu teatralnego. I pamiętają też jeszcze cudowną odpowiedź bufetowego, tłumaczącego się z marnej jakości właściwie niejadalnych potraw. - Przysłano nam jesiotra drugiej świeżości - walnął bufetowy, wprawiając Wolanda w zdumienie i wściekłość: - Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna - pierwsza i tym samym ostatnia. A skoro jesiotr jest drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, że jest zepsuty.
I to chciałem przypomnieć szefom - starym i nowym - Platformy Obywatelskiej. Nie ma uczciwości "drugiej świeżości", co panowie Tusk i Protasiewicz usiłują wmówić rodakom. Tak, panowie, to nonsens, co nam wmawiacie... Uczciwość jest tylko jedna... tyle że wasze jej widzenie jest bezczelnością zepsute.
Zobacz też: Sławomir Jastrzębowski: W Platformie jak na Służewcu