Sławomir Jastrzębowski: W Platformie jak na Służewcu

2013-10-30 4:22

Platforma Obywatelska wybierała wodza dolnośląskiego. Dwóch było kandydatów mocnych - Grzegorz Schetyna i Jacek Protasiewicz. Przed głosowaniem ważne było jednak to, co obrzydliwcy mówią na mieście.

A mówią, że Donald Tusk ma od pewnego czasu taką zabawę w odcinanie po kolei różnych części Grzegorzowi Schetynie i że teraz zapragnął obciąć mu ten, no… Dolny Śląsk. No i stało się, a przynajmniej wydawało się, że się stało, bo Schetyna w głosowaniu przegrał i wiele wskazywało na to, że będzie już do końca życia bezdolnośląskowy.

Patrz: Praca za głos na zjeździe! Posłuchaj nagrania PO


Wtedy jednak "Newsweek" ujawnił taśmy, z których wynikała skuteczna, choć nie całkiem moralna procedura kupowania głosów w PO. Otóż głosy kupuje się tam normalnie, za stanowiska. Jeden pan z PO przyszedł przed głosowaniem do drugiego pana z PO i powiedział mu, że z upoważnienia Jacka Protasiewicza (człowieka Tuska) ma mu przekazać, że jak będzie dobrze głosował, a nie na Schetynę, to będzie stanowisko intratne po zwycięstwie czekać.

I to się właśnie nagrało. Po upublicznieniu taśmy wszyscy wszystkiego się zaparli, ale nie wszyscy zapieraczom uwierzyli. A rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w telewizorze, że to jednostkowy przypadek i wtedy uświadomieni członkowie PO uśmiechnęli się pod wąsem.

Zobacz: Praca w KGHM za głos na Protasiewicza?! Newsweek o aferze w PO

Po ujawnieniu taśm część Platformy zaczęła się domagać powtórzenia wyborów, ale to zdaje się ta część, która źle głosowała, czyli na Schetynę, i teraz po jego przegranej mogą nie czekać na nich stanowiska. I tak to się okazało, że w PO jak na Służewcu.

Jak się postawi na dobrego konia, to człowiek zadowolony. A o procedurze szprycowania koni nie będę się tu wypowiadał. Jak ktoś ciekaw, niech posłucha rozmowy dwóch panów z PO.