Michał Krzymowski

i

Autor: ARCHIWUM

Michał Krzymowski: Spokojnie czekamy na pozew

2015-09-09 4:00

Michał Krzymowski, współautor tekstu o Piotrze Dudzie, który ukazał się w tygodnioku "Newsweek" w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Piotr Duda, szef Solidarności, nie był zachwycony tym, że wskrzesili panowie w "Newsweeku" jego nieżyjącą od 20 lat teściową. Choć może powinien.

Michał Krzymowski: - Podtrzymujemy wszystko, co napisaliśmy, i czekamy spokojnie na pozew, jeżeli Piotr Duda zdecyduje się go złożyć.

- Podtrzymujecie, że jego teściowa żyje?

- Akurat w tym przypadku pan Duda rzetelnie odczytał fragment naszego tekstu. Jeden z naszych rozmówców, menedżer z hotelu, opowiadał nam, jak spotkał przewodniczącego w windzie w towarzystwie jego bliskich. Dwoje starszych państwa przedstawiał jako swoich teściów. Nie wnikaliśmy w prywatne sprawy szefa Solidarności. Nasz rozmówca podpisał zobowiązanie, że wszystko, co powiedział, zezna przed sądem.

- Może należało wniknąć? Piotr Duda podkreśla, że jego teść nigdy w tym hotelu nie był. Tym bardziej z nieżyjącą teściową. To ważne, bo ten sam rozmówca opowiada, że Duda nie płacił za pobyt. Przyzna pan, że z punktu widzenia tekstu to jest problem...

- Przyzna pan, że konferencja pana Dudy nie była polemiką z tekstem, ale z czymś, czego nie napisaliśmy. Podawał daty, których nie podważamy. Oczywiście możemy nie ufać rozmówcy, ale zerknijmy na dokumenty. Tam jest zapis o cenie brutto pokoju 0 zł! Chcemy zobaczyć jakiś dowód zapłaty. Nawet jeżeli, to też jest informacja, że dla niego cena miała wynosić 85 zł od osoby. Za apartament wart 1300 zł.

- Sami napisaliście, że to nie musi być wyjątek, bo wszyscy pracownicy Dekomu mieli cenę 85 zł!

- W porządku, ale czy to jest w porządku, że szef związku upominający się o ubogich nocuje w luksusowym apartamencie? W przypadku kogoś, kto ma pełne usta frazesów, to jednak się nie godzi. I na konferencji zamiast konkretów mamy psa medalistę. Być może Piotr Duda nie zamawiał tych ręczników dla psa, ale bez żadnego zażenowania przyjmował te prezenty!

- Najpoważniejszym zarzutem jest to, że Piotra Dudę obsługiwali ludzie zatrudnieni na śmieciówkach.

- I on o tym wie!

- On mówi, że sprawdzał i w spółce Dekom nikt nie pracuje na śmieciówkach.

- Bo kilka lat temu zrobiono sprytny manewr, wyprowadzając osoby na śmieciówkach do zewnętrznej firmy. Konkret wygląda tak, że te same obowiązki room service lub w restauracji wykonują panie na umowach o pracę, jak i panie na umowach śmieciowych. Jedna z pań pracuje tam tak od 5 lat! Więc nie jest to żadna sezonowa praca. Kelnerki w ciągu 5 lat dostały też jedną podwyżkę od 20 do 70 zł. Być może w skali całej spółki to było 13 proc., bo zarząd i menedżerowie tak przyznawali te podwyżki. Kelnerki takich podwyżek nie miały. W dodatku były rewidowane przy wyjściu z pracy!

- Myśli pan, że Duda nakazał rewizje albo o tym wiedział? Tomasz Lis wie, jak zachowują się np. ochroniarze w "Newsweeku"?

- Nie, zawsze można powiedzieć, że pan Duda nie zauważał tych koszy z upominkami i się tylko o nie potykał. Chodzi jednak o kontrast. W tym samym czasie, kiedy w hotelu rozliczają ludzi z każdego plasterka wędliny, pan Duda wywozi w bagażniku upominki warte kilkaset złotych.

Zobacz: Duda punktuje KŁAMSTWA Lisa