Dziennikarze poprosili bowiem pana ministra o pokazanie umowy między nim a właścicielem willi. Umowy, na mocy której od 13 lat mieszka w okazałej podkrakowskiej nieruchomości, nie płacąc za to nawet złotówki. Paweł Graś odmówił. I tu na jaw wyszło, co dla rzecznika rządu oznacza: Nie mam nic do ukrycia. Otóż te słowa w ustach ministra to rodzaj kodu, którego prawdziwe znaczenie brzmi: Nic wam nie powiem, niczego się nie dowiecie. Krótko mówiąc, minister co innego mówi, a co innego robi. Deklaruje jawność, uprawiając skrywanie informacji. Czy minister Graś nadaje się na rzecznika, skoro do tłumaczenia jego wypowiedzi potrzebny jest rzecznik? Z tym pytaniem niech się boryka rząd. Ja borykam się z kwestią postawioną mi przez pewnego warszawskiego taksówkarza: Panie, ale jak to? Polski minister dozorcą u Niemca?
Słowo ministra
2009-07-15
4:00
Minister Paweł Graś po ujawnieniu przez "Super Express", że mieszka w willi należącej do obywatela Niemiec, płacąc za to jedynie opieką nad nieruchomością, zadeklarował publicznie: Nie mam nic do ukrycia. Słowa godne polityka i ministra dbającego o przejrzystość życia publicznego i chcącego wyjaśnić wszystkie ewentualne nieprawidłowości. Słowa niestety nieprawdziwe.