Według ustaleń dziennikarzy „Gazety Polskiej” niektóre restauracje zdecydowały się działać w „podziemiu”. Jedną z nich jest N31, należąca do popularnego kucharza, Roberta Sowy. Podobno lokal tętni życiem i cały czas onsługuje gości, ale tylko niektórych:
Nie przegap: Rozwścieczony restaurator wywiesił szyld nad lokalem. Napis bezlitośnie uderza w Dudę i Morawieckiego
- Znani biznesmeni, lobbyści, celebryci, prawnicy, menedżerowie państwowych przedsiębiorstw, a także politycy, również z koalicji rządzącej – czytamy.
Cena kolacji dla dwóch osób i butelki wina w N31 wynosi około tysiąca złotych. Dziennikarza „Gazety Polskiej” zaczęli się zastanawiać, jak zarabiający około 8 tysięcy złotych miesięcznie politycy mogą sobie pozwolić na stołowanie się w tak ekskluzywnym lokalu i od razu na nie odpowiadają – ponoć mają nie płacić.
- Jak więc stać ich na wizytę u Sowy? Politycy nie płacą za siebie. Są zapraszani głównie przez lobbystów i biznesmenów – napisano.