"Super Express": - Joanna Mucha wraca. Została właśnie rzecznikiem prasowym sztabu wyborczego PO. Cieszy się pan?
Jan Tomaszewski: - To suwerenna decyzja Ewy Kopacz, która po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich jasno powiedziała, że najważniejsze są teraz wybory parlamentarne. Bo to od nich zależy, czy uda się powstrzymać nieodpowiedzialnych populistów z opozycji. Skoro pani premier uznała, że Joanna Mucha w sztabie wyborczym może pomóc, to ja taką decyzję akceptuję.
- Pan ją wielokrotnie krytykował. Mówił pan o niej, że jest jak krowa zapłodniona lodem, którą jak się postawi na lód, sama się wypierd...
- Taaak, byłem bardzo krytyczny. Bo, co tu kryć, pani Mucha reprezentuje dawną ekipę, związaną jeszcze z premierem Donaldem Tuskiem. Do jej działań byłem nastawiony krytycznie. Teraz jednak akceptuję decyzję pani premier Kopacz. Mam nadzieję, że wpłynie ona pozytywnie na wynik wyborczy PO.
- A jak na ten wynik wpłyną wypowiedzi Joanny Muchy o tym, że skompromitowani politycy, którzy zostali nagrani w aferze podsłuchowej, powinni kandydować do Sejmu, niech wyborcy ich ocenią?
- To złożony problem. Bo z jednej strony faktycznie oceniać polityków powinni wyborcy. Każdemu należy dać szansę. Z drugiej, politycy zamieszani w takie sprawy jak kompromitujące nagrania powinni mieć jakąś przerwę w sprawowaniu swojej funkcji.
- Czyli powinni np. odpokutować cztery lata i potem poddać się osądowi wyborców?
- Tak. Jest przykład byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. On po aferze hazardowej był dłuższy czas poza bieżącą polityką. Można powiedzieć, że swoją karę odpokutował, teoretycznie mógłby wrócić. W przypadku afery podsłuchowej czas upłynął zbyt krótki. Dopuszczenie tych ludzi do kandydowania mogłoby dać argumenty drugiej stronie, która mogłaby mówić: zobaczcie, kogo ta PO bierze na swoje listy wyborcze. To dość ryzykowne.
- Jak więc ocenić słowa Joanny Muchy?
- Jeśli posłanka mówiła sama z siebie, oceniam to negatywnie. Jeśli konsultowała swoją wypowiedź z premier Ewą Kopacz, to wypowiedź tę popieram.
- Dlaczego?
- O przystąpieniu do klubu PO zdecydowałem po exposé Ewy Kopacz. To dziś jedyna osoba mogąca uratować Polskę przed populistami, których dojście do władzy zamieni nasz kraj w drugą Grecję. Dlatego na ślepo będę popierał wszystkie decyzje pani premier.