Wszystko zaczęło się w 2016 roku. Sieć Obywatelska Watchdog Polska wysłała wniosek do fundacji ojca Tadeusza Rydzyka Lux Veritatis w sprawie informacji o przedsięwzięciach finansowanych ze środków publicznych. Odpowiedzi nie dostała. Po wniesieniu sprawy do sądu fundacja ujawniła dane, ale niepełne. Długo w sprawie nic się nie działo i wydawało się, że nic redemptoryście i jego ludziom nie grozi. "Prokuratura początkowo wzbraniała się przed wszczęciem postępowania. Zaskarżyliśmy stosowne postanowienie prokuratora i sąd przyznał nam rację, nakazując prokuraturze wszczęcie postępowania i wskazał jakie czynności powinny zostać przeprowadzone przez prokuratora i jakie okoliczności powinien on uwzględnić oceniając materiał dowodowy. Chcąc nie chcąc prokuratura wszczęła postępowanie. Prokurator pewne wytyczne sądu zrealizował z innymi było mu nie po drodze i w rezultacie rychło umorzył postępowanie" - czytamy na stronie siecobywatelska.pl.
ZOBACZ TAKŻE: Macierewicz u byłego gwiazdora Czerwonych Gitar. To, co tam nagadał, PRZERAŻA
CZYTAJ TEŻ: Rydzyk się wkurzył: "To jest diabelskie". Wbił do konkurencyjnej stacji
Watchdog szedł za ciosem i - jak widać - to się opłaciło. "Dnia 6 czerwca 2019 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli po raz drugi przychylił się do naszego zażalenia. W uzasadnieniu postanowienia Sądu, które możecie przeczytać niżej, podkreślono, że sądy administracyjne dwóch instancji potwierdziły, że Fundacja Lux Veritatis była bezczynna z rażącym naruszeniem prawa, czego prokurator zdaje się nie dostrzegać. Ponadto zaakcentowano, że nieprawdopodobne jest, by członkowie zarządu Fundacji nie znali swoich ustawowych obowiązków, nawet jeśli ich nie znali, to nie jest to usprawiedliwiona niewiedza" - informuje Watchdog.