"Super Express": - Jakie pan widzi wyjście z tej sytuacji?
Sławomir Neumann: - Proste. Osoba, która wywołała kryzys swoimi nieprzemyślanymi decyzjami, czyli marszałek Sejmu Kuchciński, musi złożyć rezygnację. Wracamy na salę Sejmu, kończymy posiedzenie i rozchodzimy się do domów.
- No to po kryzysie! Już widzę, jak PiS się na ten wstępny warunek zgadza.
- Ja już nie patrzę na to w ten sposób. Pewne rzeczy zaszły za daleko i to warunek minimum. Nawet wielu ludzi w PiS to rozumie. To, że pan Kuchciński ma kaprys nie lubić posła Szczerby, nie oznacza, że może mu odbierać głos. Nie może posiedzenia klubu PiS zmieniać znienacka w posiedzenie Sejmu. Po tym nie ma prawa być marszałkiem Sejmu i prowadzić obrad! Nawet w firmach są dyrektorzy, którzy tracą możliwość zarządzania działem, bo ze wszystkimi się skonfliktowali. Nie będzie naszej zgody na to, żeby marszałek Sejmu nadal prowadził obrady.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Kuchcińscy w składzie porcelany
- Jak w praktyce będzie wyglądał ten brak zgody?
- Tak jak pan widzi od piątku.
- Okupacja sali Sejmu i fotela marszałka?
- Tak.
- Zauważył pan ten dyskretny moment, w którym Platforma zamieniła się w Samoobronę, tyle że wielkomiejską?
- OK, bywały takie sytuacje i krytykowaliśmy blokowanie mównicy. I my zejdziemy z tej blokady. Kuchciński mógł zrobić wszystko, a wybrał chaos. Tego w Sejmie nie było! I to jest kwestia elementarnej odpowiedzialności za państwo. Człowiek taki jak Marek Kuchciński nie może być nadal marszałkiem Sejmu.
- Wsłuchując się w głosy opozycji, Beata Szydło nie powinna być premierem, a Andrzej Duda prezydentem.
- To prawda, ale to zmienimy przy okazji wyborów. Dziś mając pat w Sejmie, zgody na prowadzenie obrad przez tego człowieka nie będzie. I żeby było jasne - my głosowaliśmy za tym, by był marszałkiem Sejmu. Tyle że przez rok się skompromitował, a w piątek pozbawił moralnego prawa bycia marszałkiem.
- Do niedawna był pan władzą. Stawiając się w tej roli - jak by pan postąpił? Opozycji coś się nie podoba. Nawet słusznie. I okupuje salę posiedzeń. Cofnie się pan, to będzie sygnał, że za każdym razem, jak się coś nie podoba, trzeba okupować!
- Trzymajmy się faktów. Blokada była po tym, kiedy niesłusznie wykluczono posła Szczerbę. I marszałek zamiast zrobić przerwę, zwołać Konwent Seniorów... tymczasem on przed nami uciekł, poszedł w zaparte i poszedł do Sali Kolumnowej, udając, że prowadzi Sejm! Kuchciński, mówiąc kolokwialnie, "zajumał" laskę marszałkowską i tam jej używał! To poważniejsza sytuacja niż czyjaś ambicja.
- Przecież pan wie, że PiS na to nie pójdzie. Będzie się bał, że jak ustąpi, to zachęci was to do blokowania sali, kiedy wam się spodoba.
- No to mają problem. Mało mnie obchodzi, co PiS o tym myśli. To kwestia podstawowych zasad. Jeżeli my pozwolimy na coś takiego, to oni będą sobie zwoływali posiedzenia Sejmu na Nowogrodzkiej lub w stodole u Szyszki! Tu nie chodzi o to, że my się cofniemy, bo nie mamy się gdzie cofnąć. Tu nie chodzi o ściganie się w mediach na to, kto wygląda na bardziej zatroskanego.
- Trochę się ścigacie. Jak pan ocenia reklamówkę pańskiej partii porównującą to, co się działo, do Grudnia '70 czy Grudnia '81? Słabe.
- Wie pan... Wiele rzeczy działo się w grudniu. To, co stało się w piątek, traktujemy bardzo poważnie. Dla wielu poważne jest rozpędzanie demonstracji...
- Serio można porównać mordowanie stoczniowców i górników do faceta udającego rannego w waszym filmie?
- Dziś operuje się emocjami, też obrazami. W budynku polskiego parlamentu doszło do próby zamachu stanu przeprowadzanego przez marszałka Sejmu. Jeżeli media tego tak nie widzą, to trudno, ale musimy na to zwracać uwagę.