Byłem jednak przekonany, że Kuchciński po prostu bada grunt, że chodzi o dużo poważniejsze ograniczenia w pracy dla dziennikarzy i w zasadzie o powolne ich podporządkowywanie. Nie jest dla żurnalistów żadną tajemnicą, że Jarosław Kaczyński nie cierpi dziennikarzy chodzących za nim po Sejmie. Podobnie jak nie jest tajemnicą, że sam Kuchciński w politycznej układance PiS znaczy tyle, ile znaczy, czyli nie znaczy więcej, oprócz tego, co znaczy. Więc, kiedy prezes Kaczyński skarży się, że „zostałem wielokrotnie uderzony kamerą w głowę” w Sejmie, to Kuchciński oczywiście uważnie słucha. I wpadł na pomysł, chyba żeby się przypodobać. Pomysł, żeby ograniczać pracę dziennikarzom jest pomysłem politycznych amatorów, którym wydaje się, że wszystko im wolno. Pomysł swego rodzaju francuskich piesków, którym nagle zaczęli przeszkadzać pracujący dziennikarze i pewnie za twarde poduszki dla ich pup w sejmowej sali. Jakoś PiS-ie nie chciałeś ograniczać praw mediów, kiedy 8 lat byłeś w opozycji. Upierdliwi dziennikarze w Sejmie nie przeszkadzali SLD, nie przeszkadzali PO, nie przeszkadzali PSL, Nowoczesnej, Kukizowi, Palikotowi, a zaczęli przeszkadzać PiS-owi. Ciekawe, prawda? Takie są, niestety, fakty.
Panie i Panowie, jeżeli Wam przeszkadza bycie politykiem, to przymusu nie ma! I jeszcze te demagogiczne stwierdzenia, jak to niby jest w innych parlamentach. W różnych parlamentach jest różnie, w niektórych lepiej dla dziennikarzy, w innych gorzej. W naszym jest tak, jak jest i niech tak zostanie. Rozpętaliście burzę na cały kraj, o której głośno jest na świecie, ponieważ nie macie pojęcia, czym jest skuteczne, empatyczne prowadzenie władzy. I jeszcze to zwoływanie w sobotę o godzinie 22 u marszałka Senatu spotkania z dziennikarzami, żeby rozmawiać o waszych pomysłach dotyczących ograniczania wolności mediów. Naprawdę nie mogliście zrobić tego spotkania wcześniej? Dopiero jak grunt zaczął się palić pod stopami? Dziwiłbym się, gdyby opozycja nie wykorzystała takiej sytuacji. Pamiętam, jak za czasów rządów Platformy Obywatelskiej próbowano wyrwać laptop naczelnemu „Wprost”, żeby ukręcić łeb aferze taśmowej. I teraz przedstawiciele tej samej Platformy walczą o wolność słowa i wolne media?! Nie mam złudzeń. Oni, podobnie jak cała opozycja, walczą nie o media, tylko o to, żeby PiS odsunąć od władzy i dostać się do upragnionych posad. Takie ich zbójeckie prawo. Problem w tym, że będący u władzy amatorzy, którzy udają zawodowych polityków, bardzo im w tym pomagają.
Zobacz: Demonstracja zwolenników PiS. "Alleluja i do przodu!"