17 grudnia 1970 roku w Gdyni. Miał dokładnie 20 lat. Był zwykłym robotnikiem, fileciarzem. Zginął od strzału w tył głowy w czasie protestów po podwyżce cen żywności. Zabili go komuniści. Ministrem obrony narodowej tłumiącym protest robotników był wówczas nie kto inny, tylko Jaruzelski. Członkiem Biura Politycznego KC PZPR, które podjęło decyzję o strzelaniu do robotników, był także Jaruzelski. Jak został pochowany młody 20-letni Polak, za którego śmierć odpowiedzialność ponosił Jaruzelski? Oddajmy głos matce Apolinarego Formeli. Kiedy zabito jej syna, miała 45 lat. Powiedziała: "Na pogrzebie nie byłam i nie wiem, kiedy się odbył. W prokuraturze wskazano mi tylko numer grobu syna na cmentarzu w Gdańsku przy ulicy Kartuskiej. Byłam na tym grobie, ale nie wiem, mnie się wydaje, że to nie on tam leży. Przeżyłam wiele nieprzyjemnych sytuacji.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail
Prokurator skomentował śmierć mojego syna w ten sposób, że nie trzeba było rozrabiać i występować przeciwko Polsce Ludowej. Jak usłyszałam to określenie, to myślałam, że go rozsadzę". Pogrzeby ofiar zbrodni takich komunistów jak Jaruzelski odbywały się w nocy, często bez udziału najbliższej rodziny. Czerwoni zbrodniarze bali się manifestacji ludzi. Pogrzeby były bez salw, przemówień, rodziny, ofiary komunistów wrzucano do bezimiennych grobów. Między innymi dlatego właśnie jest coś głęboko oburzającego we wczorajszym wystawnym, państwowym pogrzebie zbrodniarza, którego polskie państwo wbrew wszelkim faktom i poczuciu przyzwoitości wobec ofiar Jaruzelskiego uczciło. Apolinary Formela protestowałby wczoraj na Powązkach.
Czytaj: Sławomir Jastrzębowski: Nie hańbmy Powązek Jaruzelskim!