Sławomir Jastrzębowski: Pijane dzieci w cyberprzestrzeni

2012-01-24 8:21

Czuję, że ja także mógłbym być rzecznikiem rządu. Nie to, żebym szukał posady, ale pewien jestem, że mógłbym wzniecić w sobie niezbędne werbalne głupstwo. Pytany przez dziennikarzy na przykład o wzrastający dług publiczny, odpowiedziałbym: "To nie jest tak, że nasz dług rośnie, mamy do czynienia ze zjawiskiem, które wynika z ogromnego zainteresowania polskimi pieniędzmi".

Odpowiedź zgrabna, a opinia publiczna w konia zrobiona z dużym taktem. Albo gdyby spytał mnie jakiś wredny żurnalista o rosnące bezrobocie, rzekłbym: "To nie jest tak, że rośnie bezrobocie, mamy do czynienia ze zjawiskiem, które wynika z ogromnego zainteresowania pracą". Czy weźmy jeszcze niegrzeczne pytanie o nasze zastraszająco rosnące ceny, odparowałbym: "To nie jest tak, że zastraszająco rosną nam ceny, mamy do czynienia ze zjawiskiem ogromnego zainteresowani sprzedawanymi artykułami".

Oczywiście uczciwie przyznałbym, że moją inspiracją i natchnieniem był Paweł Graś - aktualny jeszcze rzecznik aktualnego jeszcze rządu. Kiedy hakerzy w proteście przeciwko prawu, które może ograniczyć wolność w Internecie, z przerażającą łatwością włamali się na strony rządowe, rzecznik Paweł Graś powiedział słowa, które niestety będą zapamiętane. Że wcale a wcale nie mieliśmy do czynienia z atakiem hakerów na rządowe strony, tylko "ze zjawiskiem, które wynika z ogromnego zainteresowania tymi stronami".

Tymczasem wczoraj wpisując w przeglądarce słowo "premier", pod oficjalną stroną rządu czytałem: "Premier Donald Tusk jest złym człowiekiem! Nie ma się co rozpisywać. Internetu nam cenzurować nie będziecie. Praw człowieka nie odbierzecie! Chyba że...". Te słowa to nie atak hakerów, tylko zjawisko wynikające z ogromnego zainteresowania? Niekompetencja wśród ludzi na wysokich stanowiskach zaczyna porażać...