Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: niech esesman idzie do Jaruzelskiego…

2013-07-09 4:00

Czytam sobie właśnie, że 92-letni esesman Siert Bruins stanie przed niemieckim sądem za zbrodnie, które popełnił 68 lat temu.

Porównuję rzeczywistość polską i niemiecką. Ciekawe, że niemieckie media nie piszą ani słowa o tym, że esesman jest za stary na sąd i "dajcie mu już spokój", albo że tylko wykonywał rozkazy, albo że tak rozumiał wówczas obowiązek wobec ojczyzny itd. Innych tego typu głupot niemieckie media też nie wypisują, co zdarza się wielu polskim dziennikarzom tak zwanego głównego koryta.

Dla dzisiejszych Niemców jest zupełnie normalne, że zbrodniarz ma być osądzony, bo dla społeczeństwa ważna jest świadomość, że zbrodnie nie mogą ujść płazem. Jasne, proste, logiczne. A u nas?

Oglądam sobie właśnie zdjęcia komunistycznego zbrodniarza, który w swoje 90. urodziny obchodzone w tym dziwnym kraju hucznie w luksusowym hotelu, gra polskim sędziom i całemu społeczeństwu na nosie. Na swoim starym komunistycznym nosie zagrał elementarnemu poczuciu sprawiedliwości.

Oto jest najwyraźniej dwóch Jaruzelskich. Jeden biedniutki i schorowany tak bardzo, że nie może stanąć przed sądem, i drugi na tyle dziarski i roztropny, żeby fetować "na bogato" zmierzch swojego marnego żywota. I fetował, natrząsając się z wszystkich zamordowanych za czasów jego rządów polskich patriotów.

Po lekturze artykułu o starutkim esesmanie czytam komentarze internautów.

Pozwolę sobie przytoczyć dwa, które wydają mi się odreagowaniem na ten nienormalny stan, który ciągle, po ponad 24 latach od teoretycznego zakończenia komunizmu, wciąż u nas trwa. Komentarz pierwszy: "Niech esesman idzie do Jaruzelskiego, poradzi mu, do jakiego lekarza ma iść" i drugi, też o hitlerowskim oprawcy: "Może prezydent Wrocławia poprosi go o wykład na uniwersytecie?".

Wiele prostych spraw w naszym kraju wymaga pilnego uporządkowania.