Teraz ten pan Dukaczewski występuje w mediach i opowiada o pułkowniku Kuklińskim. Jego powiastki należy zakwalifikować do kategorii obrzydliwych dowcipów, średnio misternie tkanych. Oczywiście można wysłuchiwać, co ma do powiedzenia o polskich patriotach taki Dukaczewski. Otóż szkolony Dukaczewski o pułkowniku Kuklińskim mówi: "Nie można wykluczyć, że płk Kukliński został zwerbowany w Wietnamie. Nie zgłosił się sam, ale został zwerbowany". A dalej jest jeszcze podlej: "Kukliński miał słabość do kobiet,i to mogło być wykorzystane. (...) Miał słabości, które zostały brutalnie wykorzystane przez służby wywiadowcze". Dukaczewski używa owego magiczno-obrzydliwego "nie można wykluczyć", a potem na nim buduje bezpodstawnie oskarżający Kuklińskiego bełkot, nurzając go w najniższych instynktach.
Problem w tym, że każdy może się posłużyć "nie można wykluczyć" wobec samego Dukaczewskiego. Na przykład "nie można wykluczyć", że uprawiał potworne praktyki seksualne albo dręczą go straszne zawinione przez złe prowadzenie choroby. I na tej bzdurze budować dalej inne bzdury. Dukaczewski jest jednak zbyt inteligentny i zbyt dobrze wyszkolony przez towarzyszy, żeby robił to nieświadomie. Jego wypowiedź ma się przebić do głów skołowanych Polaków. Tymczasem do głów Polaków powinna przebijać się np. książka Cenckiewicza "Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991". I recenzja o niej prof. Andrzeja Zybertowicza: "Czasem narody ulegają fałszywym politycznym wyobrażeniom z powodu niemożności dotarcia do prawdy. Dzieje się tak niestety z powodu deficytu odwagi niezbędnej do ustalania prawdy. Książka Sławomira Cenckiewicza pokazuje, że obydwie przeszkody są do pokonania. Że drogą badań historycznych można wykazać fałszywość wielu legend na temat PRL i III RP.
Zobacz też: Janusz Korwin-Mikke w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim: Powiesiłbym człowieka, gdyby trzeba było
Dzięki żmudnej pracy i wielkiej erudycji autora ta książka obala trzy mity. Mit patriotyczności: że w PRL kadra oficerska Wojska Polskiego, z jego tajnymi służbami na czele, nie uległa sowietyzacji. Mit profesjonalizmu: że tajne służby wojska, chociaż może służyły Sowietom, to jednak były sprawne operacyjnie. Mit antylustracyjny: że członkowie PZPR nie byli werbowani na informatorów tajnych służb PRL. Gdyby polskie nauki społeczne miały więcej takich badaczy jak dr Cenckiewicz, znacznie trudniej byłoby manipulować Polakami".
Czytaj również: Sławomir Jastrzębowski: Czy jest Pani, Pan za karą śmierci?