Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Co maskotka Tuska ulokuje w Waszych głowach?

2013-10-10 6:50

Komentarz Sławomira Jastrzębowskiego, redaktora naczelnego "Super Expressu" i Se.pl

Jesteśmy właśnie świadkami rozgrywającej się farsy. Można by ją nazwać na przykład "Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie" czy też - biorąc pod uwagę okoliczności - "Co wolno maskotce Tuska, to nie tobie Rogalska".

Sprawa zaczęła się od dwóch wydarzeń. Dziennikarka TVP 2 Marzena Rogalska zaczęła reklamować Biedronkę i w związku z tym zdjęto ją z wizji, a Tomasz Lis występujący także w TVP 2 zaczął reklamować na swoim portalu hotel, siłownię i napój izotoniczny, w związku z tym nie spadł mu ani jeden blond włos. Mądre głowy z dziennikarskiej branży zaczęły gremialnie bić na alarm, że to przecież podwójne standardy, że kodeks etyki TVP mówi wyraźnie, że dziennikarzowi nie wolno występować w reklamach.

Przeczytaj też: Sławomir Jastrzębowski: Skandaliczne słowa abp. Michalika. To wina dzieci???

TVP 2 nie wypracowała jeszcze stanowiska, dlaczego Rogalskiej nie wolno, a Lisowi wolno, ale właściwie nie musi. Wytłumaczenie zdaje się proste i miało miejsce na początku 2012 roku. Premier Tusk na imprezę tygodnika "Wprost", który zwolnił właśnie Tomasza Lisa z funkcji naczelnego, przyszedł demonstracyjnie z maskotką lisa w ręku.

Medioznawca Władysław Godzic powiedział wtedy, że w demokratycznym kraju taki gest premiera mógłby być pocałunkiem śmierci dla dziennikarza, ale się mylił. Odbiorcy odczytali to inaczej: że Lis to lubiany bardzo przez naszą władzę dziennikarz. Bardzo przez władzę lubiany. A tym, których władza bardzo lubi, to przecież "bardziej" wolno. Proste. Dlatego też do czasu zmiany premiera raczej nie należy liczyć na zawieszenie Lisa, który wcale nie reklamował hotelu, siłowni i izotonika, tylko tak "lokował produkty".

Co prawda lokowanie produktu i firmowanie tego przez dziennikarza jest - nie tylko moim zdaniem - formą zawodowej prostytucji, ale jest przecież opłacalne (może nawet bardziej niż prostytucja?).

Pamiętam, jak kiedyś Lis w prowadzonym przez siebie programie w TVP 2 skutecznie "ulokował" jako niezależnego eksperta swojego adwokata Ślusarka i nikt na to nie zareagował. Trzeba się tylko zastanowić, co teraz w TVP 2 Tomasz Lis, jako kompletnie niewiarygodny dziennikarz, będzie lokował w głowach widzów, którzy może nawet nie będą tego świadomi. Bo jeśli może lokować napój, to niby czemu nie polityków i ich poglądy? A przecież taki polityk to teoretycznie może się odpłacić dobrą państwową posadą, i to dla całej rodziny…...