Sławomir Cenckiewicz

i

Autor: ARCHIWUM

Sławomir Cenckiewicz: Ktoś prezydentowi Dudzie źle podpowiedział

2015-10-20 4:00

Sławomir Cenckiewicz w rozmowie z Mirosławem Skowronem, komentuje skład Narodowej Rady Rozwoju, którą powołał prezydent Andrzej Duda.

"Super Express": - Część prawicowych publicystów i wyborców zaniepokoił skład Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Mają powody do niepokoju?

Prof. Sławomir Cenckiewicz: - Jestem za tym, żeby nie stosować zasady Platformy Obywatelskiej i jej zwolenników, czyli jestem przeciwny wyrugowaniu wszystkich przeciwników politycznych. Zarazem koncepcja budowy wspólnoty obywatelskiej z ludźmi, którzy nie są tu żadną wartością dodaną jest moim zdaniem niezbyt trafna. W przypadku kilku nazwisk ktoś prezydentowi źle podpowiedział, choć pamiętajmy, że jest to aż 87 nazwisk.

- "Gazeta Polska" informuje, że w Radzie prezydenta znaleźli się ludzie "jak wynika z akt IPN zarejestrowani jako tajni współpracownicy komunistycznej bezpieki".

- Ja nie stosuję kryterium lustracyjnego. Może to wielu czytelników zaskoczy, ale uważam, że prawna lustracja w Polsce jest fikcją i należy ją zakończyć. Nikt wielki nie został skazany za kłamstwo lustracyjne, nikomu nic się nie stało. Zamiast tego powinno się puścić całą parę w instytucję przechowującą, katalogującą i udostępniającą te archiwa, czyli IPN. W przypadku prof. Rotfelda i Orłowskiego nie chodzi mi już nawet o ich współpracę lub działalność agenturalną, ale o tę jak najbardziej oficjalną.

Zobacz: Wybory 2015. Wnuk reklamował Kopacz, mąż modlił się za Szydło

- Czyli?

- Jaka jest wartość analiz ekonomicznych prof. Orłowskiego? Jaka była jego rola u Aleksandra Kwaśniewskiego? Co tak wielkiego tam osiągnął? Zawsze było to oportunistyczne, prorządowe, przewidywalne. Prof. Adamowi Rotfeldowi przyglądałem się jako historyk. I jego życie nijak nie mieści się w pojęciu demokratycznej wspólnoty. Pomijam już jego rolę w atakach na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które przekraczały znacznie skalę normalnej krytyki.

- W czym tkwi problem prof. Rotfelda?

- Jego życie to dzieje totalnego oportunizmu. Po marcu 1968 roku pozostał w PRL, funkcjonując z tymi wszystkimi antysemitami i moczarowcami w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych! Później go wysłali do komórki KBWE... Ot, taki komunistyczny karierowicz. Który milczy w momencie, kiedy prezydent Obama mówi o "polskich obozach" i tłumaczy się, że nie chciał zepsuć atmosfery... Co człowiek bez moralnego kręgosłupa może nam czy tym bardziej prezydentowi dać? Są tam osoby, z którymi bardzo często się nie zgadzam, ale które mają fachową wiedzę w swojej dziedzinie.

- Kto?

- Mam tu na myśli np. Marka Balickiego, którego pamiętam z działalności jeszcze w tzw. pierwszej Solidarności. Ktoś może powie, że przemawia tu przeze mnie pewien sentyment, bo kojarzę go ze środowiska Andrzeja i Joanny Gwiazdów. Dla równowagi doradzałbym jednak prezydentowi doprosić do tej rady prof. Chazana.

Nasi Partnerzy polecają