Tomaz Słupik

i

Autor: archiwum prywatne

Analizy

Politolog Tomasz Słupik: Notowania PiS spadną poniżej 30 proc. Erozja nastrojów społecznych

2022-08-11 16:21

Czynniki ekonomiczne będą rozstrzygające w wyborach. Sądzę, że odbędą się w terminie. Gdyby PiS chciało, aby były wcześniej, to już miało wiele okazji, by tak się stało. Choćby późną wiosną. Wówczas może nawet PiS udałoby się utrzymać, po jakimś montażu sił z Konfederacją, stan posiadania – uważa dr TOMASZ SŁUPIK, politolog Uniwersytetu Śląskiego, znawca idei populizmu we współczesnej myśli politycznej.

„Super Express”: – Prognozuje pan, że zima będzie dla rządowej koalicji druzgocąca. Z jakiegoż to powodu?

Tomasz Słupik: – Z wielu. Z pewnością i przede wszystkim za sprawą inflacji, która już teraz jest wysoka, a mówi się, że może być wyższa. Ceny rosną. A przede wszystkim wzrastają ceny energii. Brakuje węgla już teraz. Rząd mówi, że w tzw. sezonie grzewczym węgla nie zabraknie. Ze statystyk wynika, że węgla używa się w paru milionach gospodarstw domowych. Zakładając, że rządowi uda się załatać dziurę powstałą po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel, to pytanie brzmi: w jakiej będzie on cenie i czy wszystkich będzie stać, by kupić go na zimę tyle, ile kupowano go, na przykład, w ubiegłym roku. Nawet więc jeśli go nie zabraknie, to będzie po astronomicznych cenach, po 3 tys. zł za tonę.

– W takiej cenie, i wyższej, to już teraz można go kupić...

– Racja. Poza tym eksperci już teraz mówią o możliwych, czasowych, wyłączeniach czy ograniczeniach w dostawach prądu, ciepła. Wspomina się, że uczniowie mogą przejść na tzw. nauczanie zdalne, bo w szkołach będzie zimno... Takie zjawiska raczej nie wpływają pozytywnie na notowania rządu.

– To jest możliwe. Tylko, zauważę, że już niejedną „druzgocącą klęskę”, wieszczoną przez ekspertów i opozycję, rząd przeżył, a na notowaniach mu jakoś bardzo negatywnie się to nie odbiło... Taka klęska kojarzy się z jednym: z przyspieszonymi wyborami.

– Do tego raczej nie dojdzie. Teraz pojawiły się takie symptomy tej klęski, czysto ekonomiczne i dotykające tzw. zwykłych ludzi, których nie da się przykryć rożnymi sposobami, choćby transferami społecznymi. To widać po erozji nastrojów społecznych, wskaźnikach ekonomicznych – spadku koniunktury gospodarczej itd. Ludzie głośno mówią i często, że mają w portfelach coraz mniej pieniędzy. Myślę, że te czynniki ekonomiczne będą rozstrzygające w wyborach. Sądzę, że odbędą się w terminie. Gdyby PiS chciało, aby były wcześniej, to już miał wiele okazji, by tak się stało. Choćby późną wiosną. Wówczas może nawet PiS udałoby się utrzymać, po jakimś montażu sił z Konfederacją, stan posiadania. PiS się na taki manewr nie zdecydowało, wiedząc, że przyspieszone wybory wywołują zamęt i zamieszanie...

Tylko POLEXIT! Wyborcy PiS WŚCIEKLI na Unię Europejską!| Komentery

– Kampania wyborcza już trwa, co widać i słychać. Zresztą prowadzi ją także opozycja. Ona zrezygnowała z wypominania przede wszystkim PiS łamania Konstytucji, naruszania – jej zdaniem – niezawisłości sądów. Opozycja używa prostej argumentacji: życie jest drogie, będzie jeszcze droższe i to jest wina PiS...

– Oczywiście. Będą w kampanii pojawiały się obrazki w rodzaju: tu wyłączono prąd, ci ludzie nie mają pieniędzy na węgiel i marzną zimą, w szkołach jest 10 stopni na plusie i tak dalej. A takie przekazy mocno zapadają w pamięć wyborców. Już teraz sondaże pokazują, że PiS w wyborach nie zdobędzie tyle mandatów, ile chciałoby. Z czasem, przy tych okolicznościach, o których wspomniałem, te wyniki zmienią się. Jak? Nie powiem, bo jest to wróżenie z fusów. Myślę jednak, że po wyborach notowania PiS mogą zejść poniżej 30 proc. poparcia.

– Można założyć, że kampania, która już się toczy, a jej szczyt mamy przed sobą, będzie zdominowana przez hasło „inflacja i jej skutki”. Opozycja będzie atakowała PiS, że to przez nią jest drogo. A PiS będzie forsowało, że gdyby nie Zjednoczona Prawica, gdyby rządził ktoś inny, to byłoby jeszcze drożej?

– Zdecydowanie tak będzie. Opozycja jest teraz w wygodnej sytuacji, bo może jeszcze grać kartą „PiS jest przeciwko Unii Europejskiej” i mogą ustawić kampanię tak, że jej przekaz będzie prosty: gdy my dojdziemy do władzy, to będzie lepiej. Nie będzie życie drożało i dostaniemy pieniądze z UE, z KPO.

– Czyli będzie dużo o tym, że PiS jest, nazwijmy to tak, antyunijne...

– Rządzącym ciężko będzie argumentować, wracam, do wcześniejszego pytania, że gdyby nie rząd PiS, to byłoby ludziom „jeszcze gorzej”. Opozycja skontruje to w prosty sposób: za naszych czasów inflacja malała i była nawet deflacja. Do ludzi złożone argumenty ekonomiczne nie zawsze docierają, ale przekazy o tym, że za rządów obecnej opozycji nie szalała drożyzna... To już trafia.

– Do ludzi argumenty dotykające ich portfela trafiają. To fakt. 100- proc. podwyżka rachunku za ogrzewanie bardziej przemawia niż sprawy związane z sądami i sędziami. Każde wybory to miks populizmu z konkretami. Jak pan przewiduje, czy w rozpędzającej się kampanii wyborczej będzie więcej populizmu czy konkretów?

– Dobre pytanie. Donald Tusk już zaczął grać na nutkach populizmu. A to, że budżetówka dostanie, jak opozycja dojdzie do władzy, 20-proc. podwyżkę płac dla budżetówki, a to, że wprowadzony zostanie 4-dniowy dzień pracy itd. Tako będzie się nasilało, tylko są granice dla tak populistycznego stylu kampanii. Opozycja jest jeszcze szachowana przez PiS, które głosi, że jak opozycja zacznie rządzić, to pozabiera wszystkie te socjalne dobrodziejstwa, w rodzaju 500+ i tym podobnych. To trafia do sporej części społeczeństwa, którzy za rządów Platformy tego nie mieli i o tym pamiętają. I ten argumentację PiS będzie w kampanii nadal wykorzystywało. PO nie może się też zagalopować w obiecywaniu, bo wyborcy mogą ja postrzegać jako mało wiarygodną. Zatem jeśli będzie populizm w kampanii, to będzie on serwowany w jakiś granicach. Natomiast gdyby opozycja zdobyła władzę, to może być... różnie. Na pewną nie będą straszyć...

– Tym, czym dziś straszą. OK. Postawiłby pan, spytam prosto z mostu, 10 tys. zł na to, że PiS przegra wybory?

– Na pewno, gdyby opozycja doszła do władzy, to będzie musiała podjąć jakieś niepopularne, dla społeczeństwa, decyzje, które – choćby – miałyby przyczynić się do redukcji inflacji. Czy postawiłbym 10 tys. zł na przegraną PiS w wyborach? Myślę, że mógłbym. Teraz tak. Bo przed lutym, przed agresją Rosji na Ukrainę, to bym nie ryzykował...

Sonda
Czy chcesz, aby PiS wygrało wybory w 2023?