Tomasz Walczak: Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?

2015-03-11 3:00

Im bliżej wyborów, tym więcej w rządzie optymistów. Chwilowo w optymizmie bryluje minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, którego w dobry humor wprawiły dane o spadającym bezrobociu. "Polska gospodarka jeszcze nigdy od rozpoczęcia transformacji nie zatrudniała tylu osób, co obecnie" - zachwycał się pan minister. Oczywiście, trudno się z tego powodu nie cieszyć, ale zanim ogłosimy, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów, warto wrzucić łyżkę dziegciu to tej beczki miodu.

We współczesnym świecie wyznacznikiem dobrobytu społeczeństwa niekoniecznie jest liczba miejsc pracy, ale ich jakość. A z tą jakością u nas naprawdę marnie. Jak wynika z danych GUS, 1,6 mln pracowników w Polsce zatrudnionych jest bowiem na podstawie umów śmieciowych, które nie dają żadnego poczucia stabilizacji życiowej. Taki pracownik z dnia na dzień może zostać zwolniony, nie podlega zapisom Kodeksu pracy i bardzo często nie jest objęty ubezpieczeniem zdrowotnym, a od jego pensji nie odprowadza się składek emerytalnych. Ta patologia idzie dalej, bo coraz częściej pracownicy nie są nawet zatrudniani przez zakład pracy, w którym pracują, ale przez agencje. Dla firm to czysty zysk, bo koszty pracownika to jedynie jego (skandalicznie niska) pensja. Nie mają wobec niego żadnych zobowiązań i w każdej chwili z takich najemników można zrezygnować. Co więcej, prawo niby wymaga, by po przepracowaniu określonego czasu w jednym miejscu takiego pracownika zatrudnić na umowę o pracę, ale korzystając z różnych sztuczek, agencje tego nie robią, a Państwowa Inspekcja Pracy nawet nie może ich za to ukarać.

Jakby tego było mało, co szósty Polak zarabia pensję minimalną. Obecnie to 1286,16 zł na rękę. Czyli marne grosze, za które naprawdę trudno przeżyć od pierwszego do pierwszego. Co więcej, zamiast się poprawiać, sytuacja się pogarsza. Od 2007 roku liczba osób na minimalnym wynagrodzeniu wzrosła bowiem o 117 proc.!

Oczywiście zaraz ktoś powie, że lepsza niestabilna i żenująco nisko płatna praca niż żadna. Ale równie dobrze można by powiedzieć, że lepiej mieszkać w przytułku dla bezdomnych niż na ulicy. Mówiąc szczerze, marna to alternatywa.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Opinie Super Expressu. Tomasz Walczak: Żołnierz kobiecie nie skłamie?