Kabaret zdechł
Liberalno-lewicowe profile się zachwycają, konserwatywne piszą, że to dno. Nic dziwnego. Ze skeczu wynikało, że elektorat PiS to durnie głosujący pod wpływem telewizyjnej propagandy, rządzący politycy to banda złodziei, a lider PiS to homoseksualista. Mówią o tym „kakaowe batony” ze skeczu. Taka aluzja. Rozumiecie? Że kakao… te sprawy. Moim zdaniem to dno. Gdyby jednak z kolei ze skeczu wynikało, że Donald Tusk to hitlerowiec, a politycy Platformy mówią w domu po niemiecku to rozbawiłyby się media prawicowe, a te sprzyjające poprzedniemu układowi władzy twierdziłyby, że skandal. Taki mamy klimat.
Już ładnych parę lat temu, słynny amerykański dziennikarz Bob Woodward ogłosił powstanie mediów tożsamościowych. Ameryka przestała być tą Ameryką, która oglądała podobne wiadomości, a wielkie koncerny medialne przestały starać się dbać o wszystkie grupy. Stany zostały podzielone na krainę CNN i krainę FoxNews. Dwóch zwalczających się telewizji. Dla odbiorców coraz mniej jest ważne to by się z nich czegoś dowiedzieć, a ważne jest to by potwierdzić w nich swoje fobie i odnaleźć swoje poglądy. Mówiąc krótko, dziennikarze mają mówić to, co ludzie chcą usłyszeć. Tak też coraz częściej jest w Polsce. Nie tylko z mediami, także z kabaretem.
W ciągu ostatnich lat dwa kabarety potrafiły mnie rozbawić. Jeden to było „Ucho prezesa”. Robert Górski potrafił śmiać się z polityków różnych opcji na tyle subtelnie i inteligentnie, że potem sami oni podpytywali „czy naprawdę tacy są”. Szczerze mówiąc, nie wiem czy tak jest nadal, ale mam wrażenie, że dziś już nikt nie jest w stanie przyjąć satyry. Drugim, najlepszym, był cykl „La La Poland”. Inteligentny, śmiejący się z nas Polaków, ale nie tak, żeby pisowcy odnaleźli w nim platformersów, a ci z Platformy tych co za PiS. Śmiejący się tak, że mogliśmy wszyscy łatwo w nim odnaleźć samych siebie i spojrzeć na siebie w krzywym zwierciadle. Może dlatego już go nie ma. Nikt dziś nie chce śmiać się sam z siebie. Wolimy wyłącznie słuchać szczucia i szyderstw z tych po drugiej stronie. Tylko nie nazywajmy już tego kabaretem.