Pierwsza informacja z Kancelarii Sejmu brzmiała, że premii wicemarszałkom nie wypłacono. Mimo że jeden z wicemarszałków sam się do tego przyznał. Nagle wczoraj ludzie Kuchcińskiego zmienili zdanie. - Informacje były zgodne z naszym stanem wiedzy w tej kwestii. Przedstawione zostały dane na koniec listopada, premie zaś zostały przyznane w grudniu. Ubolewamy nad tym, że ta nieścisłość mogła wprowadzić redakcję i Czytelników w błąd - odpowiada nam sejmowe biuro prasowe.
Opozycja na Kuchcińskim nie pozostawia suchej nitki. - Kłamstwo ma krótkie nogi i pan Kuchciński powinien doskonale o tym wiedzieć, na przykład po sprawie z podróżą jego syna do Rzymu (zabrał go razem z parlamentarną delegacją - red.). Ale teraz przeszedł samego siebie. Kłamca nie powinien być marszałkiem Sejmu - mówi nam posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus (44 l.).
Podobnego zdania jest poseł PO Borys Budka (38 l.). - Marszałek Sejmu ma być transparentny, co podkreślam na każdym kroku. Kuchciński utrudnia pracę dziennikarzom. Informacja dotycząca premii i nagród powinna być dostępna od ręki. Kłamstwo w tym przypadku powinno skutkować pociągnięciem do odpowiedzialności pana marszałka- komentuje.
Przypomnijmy, iż na początku grudnia sejmowe biuro prasowe twierdziło, że premii nikt nie otrzymał. Kilka dni później na konto wicemarszałków wpłynęło po 13 tys. złotych, o czym poinformował wicemarszałek Stanisław Tyszka (37 l.). Jak wynika z doniesień medialnych, 12 grudnia wciąż twierdzono, że premii nie było.
Zobacz także: Kompromitacja Marka Suskiego na komisji Amber Gold