Politycy powinni mieć nerwy ze stali, ale czasem ciężko pohamować zdenerwowanie. Na Twitterze wybuchła awantura z Radosławem Sikorskim i Markiem Falentą w rolach głównych. Wszystko zaczęło się od tego, że Sikorski podał na portalu społecznościowym odnośnik do artykuły "Gazety Wyborczej", który opisywał sprawę głównego oskarżonego w aferze taśmowej. To właśnie Falenta, zdaniem prokuratury, miał zakładać podsłuchy w dwóch warszawskich restauracjach. Dziennik podał, że Falenta, w czasie gdy podsłuchiwał najważniejszych polskich polityków i biznesmenów, współpracował z służbami specjalnymi: Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, Centralnym Biurem Śledczym i Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Spadaj aferzysto z mojego profilu!
- Potrójny agent trzęsie Polską - skomentował sprawę Sikorski. No i się zaczęło! Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Falenty, który czym prędzej odpowiedział byłem marszałkowi i napisał: - Panie Marszałku trzeba pilnie zawiadomić Prokuraturę, że w Gazecie Wyborczej i Newsweeku zażywają niedozwolone dopalacze. A że Sikorski nie jest z tych, co to pozwalają z siebie drwić, musiał zareagować. Ostro odpisał do Falenty: - Dżentelmeni nie zakładają podsłuchów. Spadaj, aferzysto, z mojego profilu. Poziom rozmowy raczej odbiegający od dżentelmeńskich norm. Warto więc zadać pytanie, czy politykowi przystoi prowadzić dyskusję w sposób przypominający pyskówki z podstawówki? Przecież to elita, na którą patrzą wszyscy Polacy!
Potrójny agent trzęsie Polską http://t.co/JGiNZofww3
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) lipiec 16, 2015
Zobacz też: Afera taśmowa. Marek Falenta był agentem TRZECH służb?! Nowe doniesienia