Robert Gwiazdowski

i

Autor: Wikimedia Commons/Fundacja Batorego Robert Gwiazdowski

Sens polityczny, ekonomiczny bezsens - Dr Robert Gwiazdowski o nowych obietnicach PiS

2019-09-09 11:15

To przekupywanie wyborców. Po to, żeby osłodzić ludziom to co dzieje się w Ministerstwie (nie)Sprawiedliwości, które zamiast dokonać koniecznej reformy sądownictwa zajmuje się obsadzaniem sądownictwa swoimi ludźmi do cna zdemoralizowanymi.

„Super Express”: - Płaca minimalna 4000 zł do końca 2023 roku. Ta obietnica PiS jest realna?

- Dr Robert Gwiazdowski: - Płaca minimalna ma sens z punktu widzenia polityki, nie ekonomii. Dla polityków i dla niektórych z ich klientów wyborczych. Do dokonania racjonalnych wyborów ekonomicznych musielibyśmy zmierzyć posiadane zasoby. Jedyna metoda ich mierzenia polega na uzyskaniu przez nie, w drodze rynkowej, odpowiedniej ceny. Wynagrodzenie za pracę to cena pracy.

- PiS zapowiada, że tę cenę podniesie.

- W takim razie rynek zareaguje zmniejszeniem popytu na nią. Dokładnie tak samo jak w przypadku lekarstw. Wprowadzenie sztywnych cen zakończyło się reeksportem lekarstw z Polski i ich brakiem. Jak się ustala cenę minimalną pracy, to ktoś, kogo praca nie jest warta tyle, ile ustalił zgodnie ze swoim „widzimisię” polityk, pracy tej nie znajdzie. Chyba, że „na czarno”, albo w administracji publicznej. Tylko tam można zatrudniać ludzi nie patrząc na rachunek ekonomiczny.

- Czyli pensje mogą wzrosnąć, ale nastąpi wzrost bezrobocia?

- W krajach, gdzie nie ma „płacy minimalnej” - jak Szwajcaria czy Hong Kong, bezrobocie zawsze pozostawało na minimalnym poziomie 1,5%. W UE płace minimalne są wyższe niż w USA, więc i bezrobocie jest wyższe, a tempo powstawania nowych miejsc pracy odwrotnie - jest niższe.

- Oprócz płacy minimalnej zapowiedziano nawet 14 emerytury.

- 14 emerytur w roku liczącym 12 miesięcy to świetna wiadomość dla emerytów, ale tylko dopóki nie poczują wzrostu cen. Ten jest opóźniony w czasie, ale zawsze gdy pojawiają się w gospodarce pieniądze nie będące efektem zwiększenia produkcji to rosną ceny. Dokładnie tak się działo pod koniec komunizmu. Inflacja doszła do 800%. Ale ludzie mają generalnie słabą pamięć do przykrych rzeczy.

- Nie jest pan zachwycony tą konwencją.

- To przekupywanie wyborców. Po to, żeby osłodzić ludziom to co dzieje się w Ministerstwie (nie)Sprawiedliwości, które zamiast dokonać koniecznej reformy sądownictwa zajmuje się obsadzaniem sądownictwa swoimi ludźmi do cna zdemoralizowanymi. I znowu ludzie nie dostrzegają problemu pod razu. Dostrzegą dopiero, kiedy pójdą do sądu - na przykład po rozwód. Choć prezes Kaczyński zapowiedział właśnie, że dobre rodzina to taka bez rozwodów. Może nowi sędziowie przestaną ich udzielać. Efekt będzie jak w przypadku płacy minimalnej - więcej związków „na czarno”.