Waldemar Żurek o dywersji na torach i działaniach służb: „Ta historia mogła potoczyć się dużo gorzej”

2025-11-18 13:20

Atak dywersyjny na torach w Mice mógł skończyć się tragedią, ostrzega szef polskiej prokuratury Waldemar Żurek. W rozmowie z TVN24 przyznaje, że użyte materiały wskazują na działania profesjonalistów, a nie przypadkowych sabotażystów. Trwa ściąganie nagrań z monitoringu, a śledczy analizują każdy ślad po eksplozji, która przerwała tory na mazowiecko-lubelskiej granicy. Według ministra technicznie mógł to wykonać nawet jeden człowiek, ale zazwyczaj takie akcje przeprowadzają zespoły.

Waldemar Żurek

i

Autor: MAREK KUDELSKI / SUPER EXPRESS
  • Żurek: „Ta historia mogła potoczyć się dużo gorzej”
  • Śledczy pobierają monitoring z całego odcinka
  • „Użyte materiały wskazują, że to nie był cywil”
  • Technicznie mógł działać jeden sprawca, ale to zwykle operacje grupowe
  • Po 11 listopada nastąpiła seria incydentów na kolei
  • Rosyjskie media już kreują narrację o „polskim sabotażu oddolnym”

„Mogło być dużo gorzej”. Żurek o wybuchu w Mice

Waldemar Żurek na antenie TVN24 nie ukrywał, że przerwanie torów pod Mice mogło mieć znacznie poważniejsze konsekwencje.

„Ta historia mogła potoczyć się dużo gorzej” – przyznał minister.

To najpoważniejszy z serii incydentów, jakie mają miejsce na polskiej kolei od 11 listopada. Według nieoficjalnych ustaleń służb to właśnie wtedy wzrosła aktywność nieznanych osób obserwowanych w pobliżu torowisk.

Śledczy ściągają nagrania. „Trudno powiedzieć, ile osób brało udział”

Żurek poinformował, że trwa zabezpieczanie i analizowanie nagrań z kamer, które mogły uchwycić sprawców.

„Prokuratura ściąga monitoring z kamer, trudno na razie powiedzieć, jaka liczba osób brała w tym udział” – powiedział. 

Zaznaczył jednak, że choć technicznie sabotażu mogła dokonać jedna osoba, to zwykle takie operacje przygotowywane są zespołowo.

„Technicznie mogła to wykonać jedna osoba, ale zwykle tego typu akcje są wykonywane zespołowo” – ocenił.

„To raczej nie był cywil”

Minister Żurek mocno podkreślił charakter użytych materiałów wybuchowych.

„Użyte materiały wskazują, że to raczej nie mógł być cywil, chyba że bardzo dobrze wyszkolony” – stwierdził. 

To potwierdza wcześniejsze ustalenia policji i ABW, które wskazywały na profesjonalizm sprawców i precyzyjne przygotowanie miejsca detonacji.

Cel sprawców nadal niejasny

Pilne! Rzecznik ministra alarmuje ws. dywersji na kolei: „To rosyjskie służby specjalne”

Prokurator generalny przyznał, że śledczy nie znają jeszcze motywu ataku. Podkreśla jednak, że sabotażyści mogli celowo ograniczyć skalę zniszczeń, by wysłać sygnał.

„Nigdy tego nie wiadomo, mogli chcieć pokazać, że zrobili mniej, niż mogli. Możliwe też, że źle skalkulowali” – ocenił.

Brak paniki wśród Polaków. „Idziemy dalej, łapiemy te szajki”

Żurek pozytywnie ocenił reakcję społeczeństwa:

„Moim zdaniem nie ma paniki i bardzo się cieszę, że po prostu idziemy dalej. Służby będą robić swoje, łapiemy te szajki”. 

Podkreślił też, że współpraca między prokuratorami, ABW i CBŚP jest wzmożona i ukierunkowana na szybkie namierzenie sprawców.

Rosyjska narracja ruszyła natychmiast

Z opublikowanego we wtorek raportu Res Futura wynika, że po ataku w Mice w rosyjskich mediach społecznościowych błyskawicznie zaczęto budować fałszywy przekaz o „polskim oddolnym ruchu sabotażowym”. Chodzi o odwrócenie uwagi i wzbudzenie nieufności.

„W rosyjskim myśleniu strategicznym współczesny konflikt zaczyna się od wpływu na sposób myślenia społeczeństw” – napisano w analizie.

Zajrzyj w galerię poniżej: Służby i ABW zabezpieczają miejsce eksplozji. Siemoniak: „Służby pracują wspólnie”

Express Biedrzyckiej - WSTĘP
Sonda
Czy Twoim zdaniem atak na tory w Mice był działaniem profesjonalnych sabotażystów?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki