Senator Stanisław Kogut to jeden z baronów PiS w Małopolsce. Do ubiegłego roku był szefem partyjnych struktur w Nowym Sączu. We wtorek wpadł w poważne tarapaty. Prokuratura Krajowa skierowała do marszałka Senatu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie senatora. Śledczy chcą postawić Kogutowi trzy zarzuty korupcyjne, m.in. wywierania wpływu na korzystne decyzje administracyjne dla firm i biznesmenów i pośredniczenia w załatwianiu spraw, za co miał otrzymywać sowite łapówki (tylko przy jednej sprawie – milion złotych). Senator miał przy tym powoływać się na wpływy w instytucjach państwowych, a także na wysoko postawione osoby w państwie. Jedną z nich – według naszych informatorów – miał być prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Prezes był wściekły i kazał zawiesić Koguta w prawach członka PiS. Ma też szczegółową wiedzę o zarzutach, które są bardzo poważne – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy. Co na to śledczy? – Nie mam wiedzy na ten temat, ale gdybym nawet miał, tobym jej państwu nie przekazał – mówi nam Waldemar Łubniewski, rzecznik prokuratury regionalnej w Katowicach, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Z kolei Prokuratura Krajowa i CBA odmówiły nam komentarza ze względu na to, że materiały ze śledztwa są tajne. Przypomnijmy, że w aferę zamieszany jest również syn senatora Grzegorz K. (35 l.), a także cztery inne osoby. Wszyscy zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty korupcyjne. Co na to Kogut? – Absolutnie nie mam sobie nic do zarzucenia. Jestem niewinny. Wiem o zarzutach, ale trzeba je jeszcze udowodnić. A ja od lat zajmuje się pomaganiem ludziom biednym i potrzebującym. Powtarzam: nie mam sobie nic do zarzucenia. A co do mojego syna, to jest on dorosły i sam odpowiada za swoje czyny – mówił nam wczoraj senator Kogut.
Czytaj: Senator PiS zostanie zatrzymany? Jego syn już ma kłopoty