Sekielski znalazł zaginione dowody w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów

i

Autor: Marcin Wziontek

Sekielski o morderstwie Jaroszewiczów: W tej sprawie nie wierzę w wątek wyłącznie rabunkowy

2018-03-15 2:30

Sprawa morderstwa Jaroszewiczów wróciła po serii artykułów "Super Expressu" oraz dziennikarskim śledztwie Tomasza Sekielskiego z Fokus TV

"Super Express": - Wczoraj prokuratura ogłosiła, że zatrzymani zostali sprawcy zabójstwa byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony. Na ile w śledztwie pomocne okazały się ustalenia w pańskich programach emitowanych w telewizjach NOWA TV i Fokus TV?

Tomasz Sekielski: - Zacznijmy od tego, w jaki sposób dotarłem do dowodów w sprawie. Otóż namówiłem na rozmowę Jana Jaroszewicza, który od czasu zbrodni w ogóle nie rozmawiał z mediami. Spotkał się ze mną, w trakcie rozmowy okazało się, że w jego dyspozycji jest pudło, które otrzymał z depozytu sądowego, którego to pudła nie otworzył, bo nie był na to gotowy psychicznie. Nie chciał wracać do tej sprawy. To pudło leżało sobie u niego ponad dwadzieścia lat. Namówiłem więc Jana Jaroszewicza, byśmy wspólnie to pudło otworzyli. Byłem przekonany, że znajdują się tam po prostu osobiste pamiątki po Piotrze Jaroszewiczu.

- I co się okazało?

- Gdy to otworzyliśmy, okazało się, że w środku są zaginione folie daktyloskopijne i zakrwawiona odzież, w którą ubrani byli Piotr Jaroszewicz i jego żona. Na początku było wielkie "wow", bo to rzeczy, których prokuratura szukała latami, w sprawie ich zaginięcia było nawet osobne śledztwo. Pierwsza myśl była taka, żeby przekazać te materiały ministrowi sprawiedliwości, prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze. Jednak ani on osobiście, ani jego zastępcy nie byli zainteresowani spotkaniem, więc wspólnie z Janem Jaroszewiczem przekazaliśmy te dowody stołecznej policji. Dalej trafiły one do prokuratury. Na tym moja rola się skończyła. Wiem, że pobrano materiały biologiczne z tej odzieży, a także, że odciski palców i folie daktyloskopijne były doskonale zachowane. Wcześniej ich nie identyfikowano.

- Dlaczego?

- W 1992 r. nie istniał jeszcze system automatycznej identyfikacji odcisków palców AFIS. Kiedy prokuratura otrzymała te rzeczy, postanowiła wszcząć śledztwo. I wczoraj podczas konferencji prasowej minister sprawiedliwości mówił, że dzięki warszawskiemu śledztwu, dzięki odzyskanym dowodom udało się zweryfikować to, co mówili podejrzani w Krakowie.

- Czy to ich odciski palców znajdowały się w materiałach przez pana dostarczonych?

- Tego, na Boga, nie wiem. Nie wiem też, czy materiał biologiczny z tej odzieży pokrywa się z DNA tych, którzy zostali zatrzymani. Ale można zakładać, że tak. To się pewnie okaże w najbliższych dniach. Na wczorajszej konferencji to nie wybrzmiało. Ona w ogóle była dość chaotyczna.

- Dużo się mówi o wątku kryminalnym, rabunkowym. Jednak przez ostatnich 20 lat było wiele teorii na temat wielu innych możliwych motywów tej zbrodni. Wierzy pan w to, że w tej sprawie nie było drugiego dna?

- Nie chce mi się wierzyć w to, że chodziło tylko o rabunek. Jestem bliższy tezie, że ta ekipa przestępców została wynajęta po to, by wydobyć jakieś informacje, może wyciągnąć jakieś dokumenty od Piotra Jaroszewicza.

- Co miałoby przemawiać za taką wersją zdarzeń?

- Obaj synowie - Jan i Andrzej - twierdzą, że z domu nie zginęło nic wartościowego, że zostało wiele cennych precjozów - biżuteria, kolekcja monet, cenne obrazy. Sprawcy przebywali w domu ofiar kilka godzin. Torturowali Piotra Jaroszewicza. Jeśli ktoś przebywa w domu tyle czasu, morduje właścicieli, a jednocześnie zostawia tyle tak cennych rzeczy, trudno podejrzewać, by kierował się wyłącznie celami rabunkowymi.

- Czy jest szansa, że to drugie dno zostanie ujawnione?

- Mam nadzieję, że nie dojdzie do kolejnego blamażu. Przypomnę, że prokurator w latach 90. był przekonany, że znalazł sprawców, którzy kierowali się motywem rabunkowym. I sąd tych sprawców po latach uniewinnił. Mam nadzieję, że tym razem prokurator rozwiąże wszystkie wątpliwości, również te najbardziej spiskowe. Wszystko zostanie dokładnie zbadane. Wówczas będę pierwszym, który będzie klaskał prokuraturze.

Nasi Partnerzy polecają