Powraca sprawa wypadku Beaty Szydło. Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu podjęła na nowo umorzone w 2017 r. śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez policjantów i prokuratorów, którzy wykonywali czynności od 10 do 11 lutego 2017 r. w Oświęcimiu po wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło.
W rozmowie z TVN24 o sytuację został zapytany kierowca seicento, czyli Sebastian Kościelnik. - Początkowo byłem przerażony, bo nie wspominam tego dobrze. (...) Z pewnością będzie to wyzwanie - przyznał w rozmowie z TVN24 pytany o to, co czuje teraz, gdy sprawa wraca. - Chciałbym się dowiedzieć, co było celem: dlaczego postępowanie w prokuraturze było tak prowadzone? Dlaczego prokuratura umorzyła wątek odpowiedzialności innych kierowców i dlaczego nie w ogóle nie wszczęli postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień? Jest bardzo wiele pytań i niewiadomych i nie ma żadnej na to odpowiedzi, więc mam nadzieję, że teraz w końcu wszystko szczegółowo się wyjaśni. Ktoś tym wszystkim musiał sterować - komentował.
Kościelnik został też zapytany o list, który dostał tuż po wypadku od ówczesnej premier Beaty Szydło. Jak przyznał mężczyzna, przez pierwszy okres po wypadku myślał, że wszystko zostanie przeprowadzone jak należy, skoro sama premier go o tym zapewniała.
List od Szydło w tym roku trafił na aukcję WOŚP. Jak przyznał Kościelniak, list ten z nim wędrował, bo mężczyzna zmieniał miejsca zamieszkania. A gdzie go trzymał? Okazuje się, że miał go oprawiony w ramce, a trzymał w łazience!
Kim jest Sebastian Kościelnik?
Sebastian Kościelnik prowadząc seicento trafił na rządową kolumnę. Było to w 2017 roku. Na samym początku sprawy, tuż po wypadku o Sebastianie mówiono "kierowca seicento", dopiero później zaczęto o nim mówić podając pełne imię i nazwisko. Niedługo po zdarzeniu mężczyzna udzielił wywiadu w "Uwadze TVN", już wtedy mówił, co czuł po wypadku: - Poczułem się jakbym był pionkiem w tej medialnej i politycznej grze. Jakby nie ode mnie, nie od faktów, zależało, co się ze mną później stanie.
Kilka lat temu Kościelnik postanowił wejść w świat polityki. W 2023 roku startował w wyborach parlamentarnych. Jak sam przekonywał, chciał zmian:
Tak, idę się bić o Polskę, o lepszą Polskę. I będę to czynić z taką samą zawziętością, jak od 6 lat walczę przed wymiarem sprawiedliwości o prawdę i sprawiedliwość! Bo nigdy nie będzie mojej zgody na to, aby w Polsce były łamane podstawowe prawa obywatelskie. Przez butę i arogancję obecnej władzy, podjąłem tę niełatwą decyzję, o zgłoszeniu własnej kandydatury. Nie godzę się na sytuację, w której cały aparat państwa, staje naprzeciw obywatela. W demokratycznym państwie nigdy nie będzie na to zgody! - ogłaszał.
Nie udało mu się jednak zdobyć mandatu parlamentarzysty, Kościelnik zdobył jedynie 448 głosów. Próbował też sił w wyborach samorządowych w 2024 roku, był kandydatem do Rady Dzielnicy Żoliborz m. st. Warszawy, jednak i tu mu się nie poszczęściło. Zdobył tylko 117 głosów.
NIŻEJ ZDJĘCIA Z WYPADKU SZYDŁO