Środa 27 lipca. Godzina 16.00. To wtedy na krakowskim lotnisku Balice wyląduje papież Franciszek. Wizytę Ojca Świętego będzie zabezpieczać BOR, tak jak to ma miejsce przy każdej wizycie papieża w Polsce. Ale tym razem Biuro ma twardy orzech do zgryzienia, bowiem będzie musiało dodatkowo zmobilizować się, spełniając życzenia samego Franciszka. - Papież zażyczył sobie do papamobile swojego kierowcę. Ma to być ktoś z bliskich Ojca Świętego. To pierwsza taka sytuacja przy papieskich wizytach. Zawsze pojazd był prowadzony przez oficera BOR. Dodatkowo papież chce, by szyby w aucie były odsłonięte. Żeby mógł mieć lepszy kontakt z tłumem młodych ludzi. Nie muszę mówić o niebezpieczeństwie w takiej sytuacji - mówi nam ważny funkcjonariusz Biura, osoba znająca kulisy przygotowań do papieskiej wizyty.
A przypomnijmy, że już w marcu CIA informowało Polskę o groźbie zamachów podczas krakowskich ŚDM. Amerykańscy agenci mieli sugerować polskim władzom wdrożenie nadzwyczajnych środków ostrożności.
Co na to BOR? - Jesteśmy świadomi specyfiki właściwej wizytom zagranicznym papieża Franciszka. Prowadzimy wszelkie działania minimalizujące zagrożenia wobec osoby ochranianej. Bardzo cenna była dla nas możliwość włączenia oficerów BOR do grona osobistej ochrony papieża, podczas tradycyjnego przejazdu papamobile w Watykanie. Niestety, zagadnienia związane z transportem są tajne - informuje nas Natalia Markiewicz, rzecznik Biura.
Według ekspertów BOR będzie musiał poradzić sobie z realizacją próśb papieża. - Ojciec Święty traktowany jest jak głowa państwa. BOR razem ze służbami watykańskimi będzie musiał współpracować przy ich realizacji - mówi nam gen. Roman Polko (54 l.), były szef GROM.