Wczoraj ABW z policją (razem osiem osób) o 6 rano obudzili waleniem do drzwi studenta z Tomaszowa Mazowieckiego. Studenciak jak to studenciak (kto nie miał niemądrych pomysłów w młodości?) prowadził sobie stronę internetową z wpadkami prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie oszukujmy się, szyderstwa tam zawarte miłe dla głowy państwa nie były, ale cóż, nawet tak wspaniały ustrój jak demokracja ma swoje minusy. Na stronie jakieś chore głowy zwane komentatorami powpisywały obelgi i takie tam, jak to chore głowy, które zawsze wychyną z jakiejś dziury.
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: Faszyści, prostytutki i prawo do informacji
ABW mówi, że to z tego powodu zrobili studentowi najazd połączony z węszeniem po kątach oraz zajęciem laptopa i kart pamięci. Że niby wywęszyli zagrożenie. Nie trzeba być Jamesem Bondem, żeby tego typu sprawę rozwikłać łatwiej, taniej i bez zbędnego rozgłosu: powiedzieć dzielnicowemu, żeby wezwał studenta, i szybko, sprawnie ustalić, kim są chore głowy umieszczające idiotyczne komentarze w Internecie. Kończąc: czy nastawiłeś budzik? Czy przygotowałeś laptopa? Czy jesteś gotów na gości z ABW?