Przeciw wnioskodawcom świadczy już sam powód odwołania. Otóż mają mu za złe nieeleganckie zachowanie wobec dziennikarki przed Sejmem. Tak jakby nie chcieli widzieć sprawy szerzej. Czyż Niesiołowski nie wykazał się szaleńczą odwagą, samotnie szturmując kobietę za kamerą? Wykazał się, oczywiście, że się wykazał! Czyż nie wykazał się męstwem, heroicznie rzucając kobiecie w twarz "won stąd"? O jak najbardziej, mało kto by tak umiał (nie licząc oczywiście żuli)! Czyż nie wykazał hartu i (mimo wieku) siły mięśni, gołymi rękoma odpychając wrogą stal kamery? Och, prawie to było jak bój na bagnety! Któż więc lepiej obroni naród? Trudno znaleźć kogoś wścieklejszego (godniejszego - przepraszam). Postać posła Stefana bezpośrednim czynem dowiodła swych kwalifikacji. Histerycznie się na to stanowisko nadaje!
Po historycznej już szarży Niesiołowskiego na kobietę (co nam będzie przewodniczącego wkurzała!), uświetnionej ułańskim zawołaniem "won stąd", w cieniu kładą się pomniejsze jego zasługi. Na przykład kurtuazyjne, taktowne nazywanie polityków: "cymbałem", "oszustem", "kłamcą", "jak go widzę, flaki mi się przewracają", "obrzydliwy, załgany hipokryta", "ja tę małpiarnię widziałem", "nikczemny dureń" i tak dalej. I najważniejsza cecha mózgu Niesiołowskiego na końcu: on zupełnie serio potrafi innym zarzucać chamstwo.