Rozmowę na temat tej kandydatury i jej tajemniczego zniknięcia w ostatnich dniach prowadzono w czwartkowy poranek w RMF FM i Radiu ZET. Goszczący w tym pierwszym europoseł PiS, Ryszard Czarnecki przyznawał: - Widziałem i rozmawiałem z nim face to face we wtorek, po południu - zjedliśmy razem obiad. Natomiast słyszałem - wczoraj, bo rozmawialiśmy parokrotnie przez telefon. Następnie dodał kąśliwie, komentując słowa polityków PO, którzy przez media prosili swojego partyjnego kolegę o kontakt: - Widocznie pan Jacek Saryusz-Wolski od osób zacnych, godnych telefony odbiera. Ode mnie odebrał. Następnie tłumaczył jego brak aktywności: - Uznał, że starożytna maksyma, że milczenie jest złotem, jest w jego przypadku na dzisiaj optymalna. Jest to polityk bardzo doświadczony, nie tylko w sensie integracji europejskiej i znajomości Unii, ale w ogóle doświadczony. W związku z tym doskonale wie, że jego milczenie oznacza tak naprawdę brak dementi i jego milczenie oznacza akceptację tego pomysłu, aby został przewodniczącym Rady Europejskiej, chociaż oczywiście oficjalnie ten pomysł nie został zgłoszony.
Europosłanka PO, Julia Pitera u Konrada Piaseckiego mówiła: - Ulotnił się. I aczkolwiek jest człowiekiem postawnym, ale zniknął jak kamfora w związku z tym nie było żadnej możliwości i z tego, co wiemy na pewno Janusz Lewandowski, i z tego, co mówił Grzegorz Schetyna również próbowali nawiązać kontakt, nic z tego nie wyszło. Tak więc wtedy zawsze jest podejrzenie, że jednak jakoś w tym uczestniczy. Zresztą wypowiedź pana Ryszarda Czarneckiego w tłusty czwartek na jednym z portali mogłaby potwierdzać, że ten scenariusz jest układany już od jakiegoś czasu.
Po południu w końcu udało się spotkać głównego zainteresowanego polskim dziennikarzom. Niestety, Saryusz-Wolski postanowił zareagować w sposób następujący:
Zobaczcie, jak się zachował @JSaryuszWolski gdy wreszcie spotkali go dziennikarze https://t.co/01vsjyJUiU
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) 2 marca 2017
Zobacz także: Ksiądz misjonarz zarzuca Kaczyńskiemu: ŁŻE w żywe oczy