Sakiewicz: Wyrzucenie Macierewicza to pyrrusowe zwycięstwo Dudy

2018-01-16 6:00

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" w rozmowie z SE o tym, czy wyrzucenie z rządu Antoniego Macierewicza to początek podziałów na prawicy:

"Super Express": - Zadeklarował pan na łamach "Do Rzeczy", nie pierwszy raz, że nie zagłosuje pan więcej na Andrzeja Dudę. Załóżmy hipotetycznie, że w kolejnych wyborach ma pan do wyboru prezydenta Dudę i Donalda Tuska. I co z pana cennym głosem?

Tomasz Sakiewicz: - Trudne pytanie. Zawsze można nie głosować i zostać w domu. Nigdy oczywiście nie gloryfikowałem takiej postawy. Jestem za aktywnością w sferze obowiązków obywatelskich. Pójście na wybory to nasza powinność. Prezydent Duda ma jeszcze trochę czasu, aby przekonać mnie do siebie. Dostał od wyborców duży kredyt zaufania, który na razie nie do końca był dobrze wykorzystywany.

- Co powinien zrobić Andrzej Duda, by zyskać pana przychylność? Starać się o przywrócenie ministra Macierewicza?

- Przede wszystkim powinien wykazać jakąś aktywność w sprawie smoleńskiej. W tej sferze niewiele się dzieje. Prezydent mógłby przekonać Trumpa, by ten przycisnął Rosjan, aby oddali nam wrak tupolewa. To przecież nie są wielkie wymagania. Zmianie powinno też ulec kierownictwo Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Mam nawet propozycję nowego szefa. Powinien nim zostać Piotr Bączek. Gdyby Andrzej Duda obsadził BBN ludźmi tego pokroju, na pewno mógłby liczyć na przychylność z mojej strony.

- Mówił pan o ultimatum prezydenta w sprawie odwołania ministra Macierewicza. Nowy szef MON minister Błaszczak nie jest przecież człowiekiem prezydenta. Co prezydent miałby tu zyskać?

- Dobre pytanie. Jeżeli chciał faktycznie coś zyskać, to być może chodziło o kontekst emocjonalny, a nie kwestie polityczne? Prezydent nie poszerzył swojej władzy, minister Błaszczak jest spoza jego kręgu. Nowy minister nie odda prezydentowi armii, nie będzie szedł na ustępstwa. Wyrzucenie Antoniego Macierewicza to pyrrusowe zwycięstwo Dudy.

- Antoni Macierewicz ma bardzo dobry kontakt z ks. Tadeuszem Rydzykiem. Podobnie jest jednak z prezydentem Dudą. Redemptorysta z Torunia nie próbował ich pogodzić?

- Jak znam życie, to rozmów było bardzo dużo. Nie wiem jednak, jakie były efekty.

- Wspominał pan, że ma duży wpływ na ludzi w klubach "Gazety Polskiej". Może to czas, by stworzył pan swoją partię, skoro elektorat już jest?

- Przyznam się pani, że polityka w ogóle mnie nie interesuje. To nie moja bajka. Jestem dziennikarzem.

- W kuluarach mówią, że przemierza pan świat i coś jednak buduje.

- To nieprawda. Gdybym chciał wejść w politykę, to zrobiłbym to dużo wcześniej. Zdecydowanie lepiej mieć wpływ na politykę jako lider opinii niż jako poseł. Jestem animatorem ruchu społecznego i tego będę się trzymał.

- Osoby związane z dziennikarstwem wielokrotnie łamały konwenanse i wchodziły w politykę.

- Ja konsekwentnie od dwudziestu pięciu lat unikam polityki. I mam nadzieję, że nadal będzie mi się to udawało. Chcę być wolnym człowiekiem jako dziennikarz.

- Nawet jeżeli Antoni Macierewicz założyłby własną partię polityczną?

- To raczej niemożliwe. Prawo i Sprawiedliwość ma mocną pozycję i nie sądzę, by ktokolwiek chciał robić jej konkurencję. Na pewno nie Macierewicz.

- Wierzy pan w to, że Antoni Macierewicz będzie czekał na nowe rozdanie w PiS?

- Elektorat PiS jest bardzo twardy. Przez osiem lat czekał na wyjaśnienie sprawy smoleńskiej, której gwarantem był minister Macierewicz. To dla niego sprawa ambicjonalna i honorowa. Poczekajmy na rozwój wydarzeń, ale Macierewicz to człowiek, który zasługuje na odpowiednią dla siebie funkcję.

Zobacz także: Nowa fucha Macierewicza. Zobacz, czym będzie się zajmować