Dwa lata temu prezydent Duda cieszył się ogromnym szacunkiem środowiska "Gazety Polskiej", a i samego Tomasza Sakiewicza. W styczniu 2016 r. dostał nagrodę od klubów "GP". - Dziękuję za wsparcie i proszę o jeszcze - mówił wtedy prezydent. Minęły dwa lata i już wiadomo, że wsparcia nie będzie. Jest za to brutalny atak gazety na Dudę; przyczynkiem było wyrzucenie z MON Macierewicza. W rozmowie z "Do Rzeczy" Sakiewicz zapowiada, że już nie zagłosuje na Dudę i ostro atakuje głowę państwa za Smoleńsk. - Prezydent zaryzykował, że wyjaśnianie przyczyn tej tragedii nie będzie kontynuowane. Sam nic nie zrobił dla prawdy o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia. A przecież był beneficjentem sprawy smoleńskiej. Byłby politykiem kompletnie nierozpoznawalnym, gdyby nie to, że wystąpił w filmie "Mgła". Wcześniej nikt go nie znał. Zaistniał dzięki temu, że 5 mln widzów zobaczyło jego twarz w dokumencie poświęconym tragedii smoleńskiej - zaznacza Sakiewicz.
Prawicowy dziennikarz jest wyraźnie rozczarowany prezydentem. - Duda stał się teraz (...) niepopularny w elektoracie PiS. (...) Okazał się jednak wielkim rozczarowaniem. (.) Tak naprawdę Dudzie brakuje jakiejkolwiek spójnej wizji politycznej - atakuje dalej Sakiewicz. - Obiecałem, że jeśli Macierewicz zostanie zdymisjonowany, to nie zagłosuję na Dudę. A ja w odróżnieniu od pana prezydenta obietnic dotrzymuję - stwierdził na koniec.
- To nieuzasadniony atak frustracji jednego z radykalnych działaczy obozu tworzącego formację rządzącą. Można zrozumieć powody frustracji Tomasza Sakiewicza, ale tego typu wypowiedzi prowadzą do osłabiania obozu władzy i samego PiS. O tym, że Andrzej Duda jest wciąż popularnym politykiem na prawicy, świadczą sondaże zaufania do niego, które są bardzo dobre - komentuje nam prof. Kazimierz Kik (71 l.), politolog.
Zobacz także: Tomasz Sakiewicz: Duda wyrzucił Macierewicza