Sakiewicz: Ciężko było powstrzymać łzy

2018-04-10 7:00

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" w rozmowie z SE o ośmej rocznicy katastrofy smoleńskiej:

"Super Express": - Obchodzimy dziś ósmą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Jak wspomina pan dzień, w którym doszło do tragedii polskiego tupolewa pod Smoleńskiem?

Tomasz Sakiewicz: - Mój 10 kwietnia rozpoczął się dzień wcześniej. Podjęto wówczas decyzję, aby zdjąć z anteny mój program, który był emitowany w TVP. Wówczas miałem poczucie, że coś złego zaczyna się dziać. Następnego dnia rano mój telefon się zagotował. Mnóstwo ludzi zaczęło do mnie wydzwaniać.

- Dlaczego?

- Pytali, czy poleciałem na obchody. Nie byłem w stanie odbierać wszystkich telefonów, ponieważ co chwila telefonowała inna osoba. Miałem wyłączone telewizor i komputer. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero po paru minutach zorientowałem się, że stało się coś strasznego.

- Jaka była pana pierwsza reakcja?

- Zacząłem wydzwaniać do rodzin osób, które zginęły w katastrofie, aby je wesprzeć. Chwilę później zwołaliśmy nadzwyczajne posiedzenie w naszej redakcji i wydaliśmy specjalny numer naszej gazety. Bardzo nam zależało, aby upamiętnić osoby, które zginęły. Łzy same cisnęły się do oczu. Ciężko było je powstrzymać.

- Ma pan jakieś szczególne wspomnienia związane z osobami, które zginęły podczas lotu na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej?

- Tak. Pamiętam moją rozmowę z Januszem Kurtyką, która odbyła się kilka dni przed wylotem do Smoleńska. Zapytałem go wówczas o to, czy leci. Janusz odpowiedział, że tak. Odparłem mu, że nie wyobrażam sobie, abym poleciał do Rosji. Na co Janusz stwierdził żartem, że jeżeli coś się stanie, to na jego pogrzebie będzie kompania honorowa. Przez długi czas brzmiało mi to w uszach. Zwłaszcza że byłem na jego pogrzebie i widziałem tę kompanię honorową.

- Tragedia smoleńska podzieliła Polaków. Kto odpowiada za polaryzację społeczeństwa?

- To bardzo wygodna teza. Polska została zaatakowana pewnym rodzajem wojny hybrydowej. Nikt nie był do niej przygotowany. Rosja po raz pierwszy zaczęła prowadzić tak zmasowaną wojnę informacyjną. Część polityków i dziennikarzy wpisała się w tę wojnę, stając po stronie rosyjskiej. Ci ludzie do dziś nie potrafią oczyścić swych sumień.

Zobacz także: Czy Polacy wierzą, że w Smoleńsku doszło do zamachu? SONDAŻ

Nasi Partnerzy polecają