- Strona rządowa, by zrealizować projekt, zapowiada zwiększenie deficytu budżetowego i twierdzi, że trzeba to traktować jako inwestycję. Opozycja mówi o "nieodpowiedzialnym rozdawnictwie i masakrowaniu budżetu". Czy tego typu zmiany socjalne są możliwe do przeprowadzenia bez szkody dla finansów publicznych?
-To jak najbardziej realne, ale pod jednym warunkiem - trzeba uwolnić gospodarkę od szkodliwych przepisów, o czym mówiła pani premier w exposé. Wszystko to trzeba traktować komplementarnie. Jeśli uwolni się gospodarkę, wtedy będzie możliwość na sfinansowanie zobowiązań socjalnych. W innym przypadku będzie to niezwykle trudne. Choćby dlatego, że - co warto przypomnieć - poprzedni rząd niezwykle dramatycznie zadłużył nas nie tylko jako kraj, ale jako obywateli.
- Są jednak wątpliwości, czy 500 złotych na dziecko faktycznie wpłynie na problemy demograficzne w Polsce?
- Wpłynie na stabilizację ekonomiczną wielu rodzin. Może to być, jak w Estonii, elementem bezpieczeństwa socjalnego. Skoro w Estonii udało się wywołać impuls do posiadania dzieci właśnie bodźcem czysto finansowym, to nie ma powodu, by nie powiodło się to w Polsce. To jednak jedynie pierwszy etap. Kolejnym musi być odblokowanie rynku pracy w Polsce, tak by dzieci, które się urodzą, znalazły miejsce pracy na miejscu, a nie musiały emigrować.
- A jak to zrobić?
- Jest wiele przeszkód na rynku pracy, zwłaszcza dla małych i średnich firm. Każda z tych firm mogłaby z marszu uruchomić nowe miejsca pracy, nie robi tego właśnie ze względu na wysokie opodatkowanie i bariery administracyjne. Warto te bariery likwidować. Rząd PiS przed laty, symbolicznie obniżając składkę emerytalno-rentową, uzyskał efekt w postaci kilkuset tysięcy nowych miejsc pracy. Ma więc pozytywne doświadczenie.
- Wspomniał pan o małych i średnich firmach. Wytwarzają one najwięcej dochodu. W exposé nie usłyszeliśmy jednak propozycji obniżenia składki ZUS, dla drobnych przedsiębiorców niezwykle dotkliwej, jest za to pomysł obniżenia CIT. Czy to droga w dobrym kierunku?
- Główną barierą rozwoju dla małych i średnich firm jest, jak wynika z raportów rządowych, wysokie opodatkowanie pracy. Bo małe firmy rozwijają się głównie poprzez zatrudnianie kolejnych pracowników, a nie przez branie takich czy innych kredytów. Rozwiązaniem nie jest obniżanie CIT, bo tego podatku i tak się nie płaci. Rozwiązaniem jest obniżenie opodatkowania pracy. Obecny rząd powinien do tego dojrzeć i jak najszybciej to zrobić.
- Wróćmy do 500 złotych na dzieci. Wielu ekspertów zarzuca rządowej propozycji socjalizm. Pan mówi o zwiększeniu wolnego rynku, dzięki czemu będzie większy socjal. Nie jest to sprzeczność?
- Nie, bo trzeba rozdzielić funkcje gospodarcze od funkcji socjalnych. Z jednej strony trzeba uwolnić gospodarkę od różnych zobowiązań socjalnych, tak by przedsiębiorcy zajęli się jedynie wytwarzaniem wartości dodanej. Jak dochód wytworzą w większym zakresie, to rządzący będą mogli nim dysponować według własnego uznania. Na przykład skierować środki na pomoc dla rodzin z dziećmi. Pamiętać należy jednak o tym, że tylko uwolniona gospodarka może socjalny program sfinansować. Zrozumienie tego faktu spowoduje, mam nadzieję działania, które zlikwidują bariery biurokratyczne. O czym zresztą była mowa także w exposé premier Beaty Szydło.
Zobacz także: Jarosław Sellin: Polański to nasz dobry ambasador