Przejście na przymusową emeryturę sędziowską, zgodnie z decyzją prezydenta i reformą PiS, nastąpiło w wakacje. Kiedy 22 sędziów pożegnało się z posadami w SN, wszyscy wzięli pieniądze w ramach odpraw. Jedno takie świadczenie to równowartość półrocznego wynagrodzenia. Największe kwoty, jak podał RMF FM, zainkasowali prezesi Iwulski i Zabłocki. Po 169,6 tys. zł! Inni, którzy ukończyli już 65. rok życia, wzbogacili się o 144,3 tys. zł.
Okazało się jednak, że w ubiegłym tygodniu TSUE zdecydował o zawieszeniu stosowania przepisów o Sądzie Najwyższym, które dotyczą przechodzenia sędziów po 65. roku życia w stan spoczynku. W praktyce pozwoliło to na powrót sędziowskich „emerytów”. Niedługo później gruchnęła wieść, że nie zamierzają zwrócić odpraw, które zdążyli otrzymać! Kto o tym zdecydował? Czy sędziowie SN wezmą pieniądze dwa razy?!
– Kierownictwo podjęło decyzję, że sędziowie nie będą zwracali tych odpraw. One będą rozliczane w przyszłości, czyli w momencie przechodzenia w stan spoczynku – poinformowała „Super Express” Marzena Malacka z biura prasowego Sądu Najwyższego. W praktyce oznacza to, że pieniądze, które już wypłacono, nie trafią ponownie do sędziów, kiedy ci po raz kolejny będą odchodzić z pracy. – Drugi raz pieniądze nie będą wypłacane – zapewnia Malacka.
Już w zeszłym tygodniu było wiadomo, że decyzja TSUE nie przypadła do gustu PiS. – Mamy prawo do odwołania – zapewniał Jarosław Kaczyński (69 l.). – Odwołać się nie można, bo odwołuje się do kogoś wyższego, a już nie ma nikogo wyższego niż TSUE – twierdzi z kolei Małgorzata Gersdorf (66 l.), I prezes SN.