Ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik (47 l.) zostali skazani nieprawomocnym wyrokiem na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. W listopadzie 2015 roku z prawa łaski wobec nich skorzystał prezydent Andrzej Duda. - Chcę uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy postrzeganej jako polityczna - mówił. Tymczasem wczoraj Sąd Najwyższy decydował, czy prezydent postąpił zgodnie z prawem, ułaskawiając Kamińskiego. - Prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych. Żaden organ władzy publicznej nie może ingerować w sprawowanie wymiaru sprawiedliwości - uzasadniał Jarosław Matras, sędzia Sądu Najwyższego. Z taką decyzją nie zgadzają się politycy PiS. - Tą sprawą powinien zająć się Trybunał Konstytucyjny, a nie Sąd Najwyższy - powiedziała rzecznik klubu PiS Beata Mazurek. - To jest rozstrzygnięcie o charakterze politycznym. Władza sądownicza nie ma w tym wypadku możliwości kontroli prezydenta - dodaje Arkadiusz Mularczyk (46 l.) z PiS. Jak sprawę oceniają eksperci? - Konstytucja daje prezydentowi prawo łaski, ale wobec osób prawomocnie skazanych. W przypadku Kamińskiego mieliśmy wyrok pierwszej instancji, a zatem było domniemanie niewinności i ta osoba nie mogła być ułaskawiona, bo nie była winna. Prezydent zastosował instytucję abolicji indywidualnej, a zatem umorzył postępowanie karne wobec określonej osoby. A do tego prezydent nie miał uprawnień - przekonuje prof. Marek Chmaj (47 l.), konstytucjonalista.
Zobacz także: Akt łaski Dudy nieważny? Kancelaria Prezydenta i Kamiński zabierają głos