Stadnina w Janowie Podlaskim znalazła się pod lupą śledczych po serii zgonów klaczy (dwie z nich należały do żony muzyka grupy Rolling Stones, Shirley Watts). Według ustaleń "Rzeczpospolitej" pracujący nad sprawą śledczy mieli ustalić, że w granulacie paszy co najmniej raz znalazł się antybiotyk o nazwie monenzyna. Co ważne- w dawce, która jest dla koni śmiertelna.
Wykryty antybiotyk jest stosowany zazwyczaj na fermach drobiarskich , a dokładnie do zwalczania pasożytów. Tymczasem w zleconym przez prokuraturę badaniu paszy, która była podawana zwierzętom wykryto jego obecność w granulacie. Jak precyzje "Rzeczpospolita" znajdował się on na taczce z owsem w tak zwanym boksie porodowym. To właśnie w nim przebywały po oźrebieniu klacze Watts.
Badania wykazały, że stężenie abtybiotyku było równe 1,7 mg/kg. Jest to o 25% więcej niż dopuszczalna ilość tego specyfiku, którą koń jest w stanie przeżyć. Również zgodnie z dyrektywą Komisji Europejskiej, maksymalna dopuszczalna zawartość monenzyny w materiałach paszowych nie może przekraczać 1,25/kg. Te wyniki udało się ustalić dopiero po wyizolowaniu granulatu z owsa i zbadaniu ich osobno. Jak mówił rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Waldemar Mocarzewski: - Ustalono, że owies stanowił 77 procent, a granulat 23 procent mieszaniny.
Informację skomentował m.in. Wiktor Świetlik:
Rzeczywiście nowe władze Janowa okazały się nieprofesjonalne. Nie przewidziały, że mają do czynienia z mafiąhttps://t.co/CcikMwoljj
— Wiktor Świetlik (@WiktorSwietlik) 14 czerwca 2016
Zobacz także: Kto nowym prezesem stadniny w Janowie Podlaskim? Zostały 4 kandydatury